SportoweBeskidy.pl: Już ponad 3 miesiące pozostajesz bez nowego klubu. Czy w tym czasie pojawiły się jakieś propozycje? 
Sebastian Klimek: Odbyłem kilka rozmów. Niektóre z nich miały charakter luźniejszy, jedna była natomiast bardzo konkretna, lecz ostatecznie nie doszliśmy do porozumienia. "Wina" leżała bardziej po mojej stronie, ponieważ uznałem wówczas, że potrzebuję więcej czasu, aby ochłonąć po przygodzie w Góralu. Poświęciłem ten czas na przeanalizowanie tego, co mogłem zrobić lepiej. Teraz jednak ze świeżą głową czekam na propozycję. Nie jest jednak tak, że siedzę z telefonem w ręku i tylko czyham, aż ktoś zadzwoni. Nie będę łapał się wszystkiego, co się nawinie

SportoweBeskidy.pl: Zespół z A-klasy wchodzi w grę? 
S.K.:
Wielu trenerów na łamach Waszego portalu wypowiada się o problemach w klubach. Kadra jest wąska i frekwencja na treningach bardzo niska. Nie chcę uczestniczyć w projekcie, w którym oprócz trenera miałbym być kierownikiem, gospodarzem i jeszcze kosić boisko. Trener jest od trenowania. Ciężko zrobić coś fajnego, gdy na trening przychodzi 4 zawodników. Dlatego podejmę się pracy w klubie dobrze zorganizowanym. Oczywiście wedle odpowiednich proporcji i znając realia piłki amatorskiej.
 
SportoweBeskidy.pl: W ostatnim czasie pojawiły się spekulacje, że otrzymałeś propozycję, ale... w roli zawodnika. Czy to możliwe, że ponownie zagrasz w zespole z wyższej ligi niż Soła Żywiec? 
S.K.: To prawda i nie można wykluczyć takiego scenariuszu. Otrzymałem dwie propozycje od klubów z Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej. Do połowy stycznia chciałbym podjąć decyzję. Jeżeli nie pojawi się interesująca oferta w roli trenera, to chętnie wrócę na boisko. Brakuje mi gry i reżimu treningowego. Kilogramy lecą, a łatwiej jest przytyć niż później zrzucić (śmiech). Niemniej jednak bliżej mi do trenowania. 
 
SportoweBeskidy.pl: Patrząc przez kilka tygodni na ten sezon z boku - ligowe podium to niespodzianka? Czy jednak można było te zespoły wymieniać w "ciemno" w roli faworytów "okręgówki"?
S.K.: Pozycja żadnej z tych 3 drużyn nie jest niespodzianką, każda z nich miała szanse na lidera. Orzeł Łękawica już wiosną tamtego sezonu dawał znaki, że jest bardzo mocnym zespołem. Latem wzmocnili się jeszcze 3 zawodnikami i zrobili świetny wynik. Nad wszystkim czuwa dobry trener, który ma swoją wizję na granie. Błyskawica Drogomyśl natomiast od kilku sezonów jest w czubie. Ma w składzie dobrych zawodników począwszy od bramkarza, który jest wielką wartością drużyny. Z przodu bramkostrzelny Krzysztof Koczur. Jeżeli chodzi o Tempo Puńców, to już w zeszłym sezonie mówiłem, że będą się bić teraz o awans. Bardzo mi się podoba ten zespół. Patrząc obiektywnie, dla mnie to właśnie Tempo jest głównym faworytem ligi.
 
SportoweBeskidy.pl: Kto natomiast jest największą niespodzianką, a kto rozczarowaniem rundy jesiennej?
S.K.: Niespodzianka to zespół z Milówki. Z tego co słyszałem, Podhalanka niemały kłopot, by zebrać zespół, a zdobyła 6. miejsce. Zaznaczmy, że grając w dużej mierze młodzieżowcami. Rozczarowanie to obie drużyny z Żywca. Wiem jakie aspiracje były w Góralu, domyślam się, jakie były w Koszarawie. Zadowolenia nie ma z całą pewnością w żadnym z tych klubów. 

SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. 
S.K.: Również dziękuję i życzę wszystkiego co najlepsze Czytelnikom Sportowych Beskidów w nowym roku. Przede wszystkim zdrowia, bo ono jest najważniejsze.