Mecz nie przypominał wielkiego widowiska piłkarskiego, a bardziej zabawę w "dwa ognie" znaną z dziecięcych lat. Składnych akcji jak na lekarstwo, a w zamian chaos, z którego – powoli, ale jednak – wyłaniała się się przewaga drogomyślan. W dogodnej sytuacji znalazł się Rafał Dziadek. Zawodnik otrzymał dobrą piłkę zza linię obrony, lecz szukał uderzenia po krótkim rogu, co okazało się być nietrafną decyzją. Soła bardzo konsekwentnie wywiązywała się ze swych obowiązków defensywnych i premierowa odsłona meczu zakończyła się bezbramkowym remisem. 

Na pochwałę szczególnie zasługują zawodnicy Błyskawicy, którzy weszli w drugiej połowie. Świetny zmysł Krystiana Papatanasiu czy też determinacja zmienników? Nie rozstrzygając pytania retorycznego drogomyślanie objęli prowadzenie w 76. minucie. To właśnie Łukasz Góraczewski, który chwilę wcześniej zameldował się na placu gry, precyzyjnym podaniem znalazł Dziadka, a ten w sytuacji sam na sam zachował zimną krew. Na kolejną zdobycz bramkową drużyna z Drogomyśla musiała czekać zaledwie 120 sekund. Do piłki dogranej z rzutu wolnego przez Dawida Lecha doszedł Krzysztof Koczur i doświadczony napastnik z bliskiej odległości ulokował ją w siatce, ustanawiając rezultat meczu.