Mecz był bardzo równy. W pierwszej połowie zarówno my stworzyliśmy sobie sporo sytuacji, jak i rywale – zaznacza na wstępie trener Czarnych, Krzysztof Dybczyński. Widzowie spotkania mogli być zaskoczeni, iż pierwsze trzy kwadranse zakończyły się bezbramkowym remisem. Jaworzanie postawili na ofensywny futbol, co zaowocowało kilkoma niezłymi próbami. Damian Zdolski z bliskiej odległości trafił wprost w bramkarza, strzał Jakuba Pilcha zza "16" obronił golkiper LKS-u, z kolei sytuację Michała Sztykiela storpedował defensor gospodarzy. Warto również odnotować dobrą dyspozycję bramkarza Czarnych, Pawła Duraja, który kilka razy uratował swój zespół przed stratą bramki.

Z większym animuszem zaczęli drugą część meczu zawodnicy LKS-u, którzy w pierwszych 10 minutach mieli aż 7 rzutów rożnych. Żaden z nich nie przyniósł jednak zamierzonego rezultatu. Z czasem jednak do głosu zaczęli dochodzić jaworzanie, a podobnie jak w meczu z BKS-em, istotny wpływ na końcowy wynik mieli rezerwowi. – Można powiedzieć, że Czarni stoją rezerwowymi. Cieszę się, że zespół jest siłą – dodaje Dybczyński.

Gola na 1:0 zdobył Patryk Sztykiel, który w 78. minucie doszedł do wybitej piłki po akcji stworzonej przed Damiana Ścibora. Chwilę później jaworzanie podwyższyli prowadzenie, a znów w rolę asystenta wcielił się Ścibor, który dobrym podaniem obsłużył Jakuba Sztykiela. Bramkę honorową gospodarze zdobyli w 90. minucie, po tym jak jeden z zawodników przytomnie odnalazł się w zamieszaniu pod bramką Czarnych.