Olimpia szczęśliwa?
Może się okazać, że ze szczecińską drużyną piłkarkom z Żywca będą wiązały się po obecnym sezonie cokolwiek miłe wspomnienia. Na finiszu zasadniczej części Ekstraligi żywczanki w meczu ostatniej szansy pokonały u siebie Olimpię 3:2. Wraz z tym triumfem odżyły nadzieje na pozostanie w elicie, wszak podopieczne Eweliny Prokop „skasowały” część dystansu do będącego tuż nad „kreską” AZS-u Wrocław. Oczywiście od razu nadmienić należy, iż ta wygrana, która przełamała fatalną passę 18. spotkań bez wygranej w lidze, niewiele znaczyłaby, gdyby nie wygrana 3:0 z minionego weekendu przeciwko wrocławiankom.

Forma w górę
Trudno oprzeć się wrażeniu, że dyspozycja żywieckiej ekipy wreszcie jest taką, jakiej można by oczekiwać wcześniej. Mitech pokonał mimo wszystko w sposób przekonujący Olimpię i AZS Wrocław – w tym drugim z meczów osiągając premierowy w sezonie skalp w roli zespołu przyjezdnego – z niezłej strony pokazał się również w tzw. międzyczasie w Łodzi. Czy stabilizacja potwierdzi się podczas niedzielnej konfrontacji w Szczecinie (początek o godzinie 11:00)? Są na to szanse i również nadzieje oparte o realne przesłanki – formę i na powrót wiarę w odwrócenie już nie beznadziejnej, ale wciąż trudnej sytuacji w batalii o uniknięcie degradacji.

Co dalej?
Wariant (jedyny) optymistyczny? Mitech podbija Szczecin, 2 dni później wrocławianki przegrywają w Krakowie i dystans w tabeli kurczy się do zaledwie 1 „oczka”.

Wariant pesymistyczny? Mitech przegrywa lub remisuje na wyjeździe, nawet w przypadku „zera” AZS-u pozostaje w gronie spadkowiczów ze stratą, która nie pozostawi miejsca na pomyłkę na samym finiszu rozgrywek.