Debiut trenerski Dariusza Kłusa miał duże znaczenie ze względu na fakt, że włodarzom Spójni zależało na poprawie wyników jeszcze przed finiszem piłkarskiej jesieni. Dodatkowym "smaczkiem" było to, że w przypadku zwycięstwa gospodarze mogli wyprzedzić swojego rywala w ligowej tabeli. Mecz zaczął się dla miejscowych wybornie, bo już w 7. minucie Karol Lewandowski pokonał Łukasza Byrtka strzałem po dograniu ze stałego fragmentu. Poczynania gości z Łękawicy można ocenić jako niemrawe - mało konkretów w ofensywie i 2 błędy w tyłach sprawiły, że Spójnia schodziła na przerwę prowadząc wyraźnie. W 39. minucie sytuację sam na sam wykorzystał bowiem Szymon Kuś, pokonując bramkarza gości efektowną "podcinką".
 


Zupełnie inaczej wyglądała druga odsłona tego spotkania. Mobilizująco na zawodników Orła podziałała odprawa trenera Marcina Osmałka. O ile pierwszą dogodną sytuację stworzyli gospodarze, kiedy to w 60. minucie piłkę nad poprzeczką po strzale z 3. metra przeniósł Lewandowski, to później inicjatywę przejął zespół Orła. W 64. minucie bramkę z kategorii "stadiony świata" zdobył kapitan Robert Mrózek, który trafił w samo "okienko" bramki miejscowych. Po golu kontaktowym nastąpiło oblężenie bramki Spójni, ale Kacper Piórecki i Mrózek nie wykorzystali dogodnych okazji do wyrównania. Gdy wydawało się, że Orzeł dopnie swego, rzut wolny z głębi pola egzekwowali landeczanie, a Mateusz Wrana, jak się finalnie okazało, ustalił wynik spotkania na 3:1.

- Bardzo podobała mi się praca mojego zespołu w defensywie. O ile w pierwszej połowie mieliśmy przewagę i stwarzaliśmy więcej sytuacji, to w drugiej dzięki determinacji i odpowiedzialnej grze obronnej zdołaliśmy zamknąć mecz - podsumował udanie debiutujący trener Spójni.

- Przespaliśmy pierwszą połowę, byliśmy statyczni i nie wykazywaliśmy aktywności, szczególnie w ofensywie. Po przerwie byliśmy stroną przeważająca, utrzymywaliśmy się przy piłce i stwarzaliśmy sytuacje. Gdy wydawało się, że doprowadzimy do remisu i będziemy mogli powalczyć o coś więcej, wróciły "demony" z początku rundy i straciliśmy bramkę po stałym fragmencie. Po tym golu uszło z nas powietrze - powiedział z kolei szkoleniowiec gości.