- To był trudny i dość dziwny mecz, który nam nie wyszedł. Trudno, musimy podnieść głowy i walczyć o punkty w kolejnych spotkaniach. Ciężko gra nam się na wyjazdach, mamy problemy z drużynami, które grają agresywniej - zauważa Krzysztof Dybczyński, trener Wisły. 

 

Szybko został otworzony wynik tego starcia. W 8. minucie Deiverson Lima wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką przez Marcina Urbańczyka. W kolejnych fragmentach spotkania obie drużyny nie próżnowały jeśli chodzi o sytuacje bramkowe, dlatego też kolejna bramka wisiała w powietrzu. Dopiero w doliczonym czasie gry kibice zobaczyli drugie trafienie. Do remisu doprowadził Mateusz Szatkowski, który skutecznym lobem z dystansu zaskoczył golkipera Smreka. 

 

Wydawało się, że Wisła pójdzie za ciosem, a gol "do szatni" napędzi ten zespół. Strumienianie przejęli inicjatywę nad tym spotkaniem, jednak nie byli w stanie udokumentować jej w rezultacie. Ważnym momentem dla tego spotkania była 70. minucie. To wówczas sędzia pokazał czerwoną kartkę dla Mateusza Gołka z Wisły i Davida Bagatina ze Smreka. Obie ekipy kończyły mecz w "10" i lepiej na tym wyszedł Smrek. W 83. minucie Marcel Ormaniec wygrał pojedynek "oko w oko" z bramkarzem Wisły, a tuż przed końcem regulaminowego czasu gry wynik na 3:1 ustalił Peterson uderzeniem z dystansu. 

 

- Kluczem do wygranej była nasza skuteczność. Był to bardzo fajny mecz i dość wyrównany. Wszystko jednak potoczyło się po naszej i myśli i z tego się cieszymy - przyznaje Sławomir Bączek, szkoleniowiec Smreka.