
Koniec dobrej passy. Rywal ich przeczytał
Po raz ostatni w tym sezonie na mecz "w delegacji" udali się wczoraj piłkarze bialskiej Stali, którzy przed meczem z Iskrą legitymowali się trzema zwycięstwami z rzędu. Drużyna z Pszczyny okazała się być tego dnia wyjątkowo niegościnna.
- Zaczęliśmy dobrze ten mecz, ale później brakowało nam ostatniego podania i wykończenia. Czujemy niedosyt po tym meczu, ale wynik jest dość za wysoki w moim przekonaniu. Niemniej, gratulacje dla trenera Jarka Kupisa i całego zespołu Iskry - zagrali dziś świetny mecz - mówi trener BKS-u, Paweł Krzysztoporski.
5 minut potrzebował zespół bialskiej Stali, aby cieszyć się z prowadzenia. Świetną akcję kombinacyjną swojego zespołu golem spuentował Jakub Pilch. Później jednak to zespół z Pszczyny przejął inicjatywę nad spotkaniem, co też zostało udokumentowane w rezultacie. W 22. minucie Iskra doprowadziła do remisu po dobrym dośrodkowaniu z prawej strony, a 10. minut później było już 2:1 dla drużyny gospodarzy, którzy wykorzystali błąd bramkarza BKS-u. Wszystko jednak było możliwe, wszak tym rezultatem zakończyła się pierwsza połowa i po zmianie stron kibice wyczekiwali emocjonującego widowiska.
BKS - owszem - próbował, stwarzał zagrożenie, ale to do Iskry należały "konkrety". Próby Tomasza Janika, Dariusza Łosia czy Kamila Dokudowca nie znalazły "happy endu". Dopiero niefortunna interwencja defensora Iskry przyniosła trafienie bialskiej Stali w drugiej połowie. Z drugiej strony natomiast Iskra do bramki BKS-u trafiała jeszcze czterokrotnie i ostatecznie zwyciężyła 6:2.