– To dla mnie walka o być, albo nie być – mówił „Góral” z Gilowic krótko przed starciem z Erikiem Moliną w Tauron Arenie Kraków. Niestety, podczas gali Polsat Boxing Night, w obecności 13 tysięcy kibiców, ziścił się ten gorszy scenariusz.

Polsat Boxing Night Tomasz Adamek do walki przygotowywał się intensywnie i zadanie domowe odrobił bardzo solidnie. Od początku pojedynku z Amerykaninem przeważał, zadawał sporo ciosów, imponował szybkością. Rywal boksował w swoim stylu, wyczekując swojego momentu do ataku. Pojedynczymi ciosami z prawej ręki dał „Góralowi” poważne ostrzeżenia w 2. i 3. rundzie. W połowie starcia Eric Molina rozkręcił się na dobre, znacznie częściej przedzierając się przez gardę pięściarza z Gilowic. Od 8. rundy to z kolei Adamek narzucił mocniejsze tempo, w 9. po raz pierwszy de facto konkretnie wstrząsnął przeciwnikiem w narożniku. I gdy wydawało się, że przechyla z wolna szalę na swoją korzyść, Molina wyprowadził potężny prawy, który doszedł celu. Amerykanin uniósł ręce w geście radości, bo wiedział, że nawet jeśli „Góral” podniesie się z maty, to nokaut będzie kwestią sekund. Gdy Adamek z ogromnym trudem stanął na nogi, sędzia słusznie walkę zakończył w końcowych sekundach 10. „trzyminutówki”.

To Molina w Tauron Arenie Kraków zdobył pas IBF, odniósł 25. zwycięstwo w karierze i wciąż może marzyć o walkach z najpoważniejszymi bokserami w kategorii ciężkiej. Tych nie ma już „Góral”, który choć zaprezentował się bardzo korzystnie prawdopodobnie będzie musiał odłożyć rękawice.