Futsalowy klasyk, jak zwykło określać się mecze Clearexu i Rekordu, nie zawiódł, choć zaskoczył. Niespodzianką nie jest ambitna postawa chorzowian, lecz fakt, iż bielszczanie wyglądali dziś słabo w defensywie. Już po pierwszych 8. minutach Clearex prowadził 2:0. Wpierw Przemysław Dewucki skutecznie przymierzył po oskrzydlającej akcji, a chwilę później Bartłomieja Nawrata zaskoczył Sebastian Leszczak. 

Biało-zieloni zdołali się "otrząsnąć" po nie najlepszym początku spotkania. W 11. minucie Alex Viana w swoim stylu zwieńczył indywidualną akcję golem, a 60 sekund później Michał Marek dobrze sfinalizował podanie z rzutu rożnego od Pawła Budniaka. Wydawało się, iż Rekord wszedł na właściwe "tory" w tym starciu, lecz tak nie było. Chorzowianie przejęli wtórnie inicjatywę. Efekt? Prowadzenie do przerwy. I to znaczące, bo aż 5:2.

Po zmianie stron bielszczanie wciąż wierzyli, że mogą odmienić losy meczu. W 25. minucie Budniak zdobył bramkę dla Rekordu, a sekund kilkanaście później na listę strzelców wpisał się Matheus, doprowadzając do rezultatu już tylko 5:4 na korzyść chorzowian. Na więcej jednak gospodarze mistrzowi dziś nie pozwolili. W 39. minucie Adam Wędzony zadał decydujący "cios", po tym jak ulokował piłkę do pustej bramki Rekordu, wskutek gry gości z tzw. lotnym bramkarzem.