Po blisko 3 miesiącach bielszczanie nie zapomnieli, jak się gra w piłkę i potwierdzili status lidera. Co ciekawe, po raz pierwszy za kadencji Krzysztofa Bredego Górale odnieśli trzecią wygraną z rzędu. – Bardzo cieszymy się, że ten pierwszy mecz po przerwie nam wyszedł. Zależało nam, aby dobrze zacząć, bo każdy z nas wiedział jaka była sytuacja jeszcze jakiś czas temu. Szkoda bardzo sytuacji z początku spotkania Marko, bo mecz mógł ułożyć się dla nas jeszcze lepiej. Po utracie bramki wkradła się lekka niepewność i zdecydowanie mogliśmy się tego ustrzec. Przy moim rzucie karnym Sapela, z który grałem kiedyś tutaj w Grudziądzu dobrze mnie wyczuł, ale najważniejsze, że udało mi się zdobyć bramkę – mówi Bartosz Jaroch, który zdobył we wczorajszym meczu gola na 2:0. 


Nie wszystko jednak było idealnie. W końcówce zauważalne wśród Górali były braki kondycyjne, co przełożyło się na "nerwówkę". Plusów jest jednak znacznie więcej, płynących ze wczorajszego spotkania, a jednym z nich jest świetny występ Jakuba Bierońskiego z rocznika 2003, okraszony golem. – Bardzo cieszymy się z występu Kuby. Pamiętam swoją pierwszą seniorską bramkę i było to dla mnie duże przeżycie. Przed nim jeszcze dużo gry, ale dziś pokazał, że zasługuje na miejsce w wyjściowej ,,11”. Z każdym meczem będzie łapał więcej pewności siebie i mamy nadzieję na jego dalszy rozwój. Wracamy na pierwsze miejsce w tabeli i wiemy, że wszystko zależy tylko od nas. Jeśli będziemy wygrywać dalej mecze to na nikogo nie będziemy musieli się oglądać – przyznaje Jaroch.