- W mojej opinii nie był to mecz na poziom Ligi Okręgowej. Stoczyliśmy batalię godną IV ligi. Byliśmy dobrze przygotowani do tego spotkania, poświęciłem dużo pracy, aby rozpracować rywala i przy pomocy dobrej organizacji moi zawodników możemy cieszyć się ze zwycięstwa - przyznaje trener GLKS-u, Krzysztof Bąk. 


Hitowe starcie absolutnie nie zawiodło. Od pierwszych minut licznie zgromadzeni kibice na obiekcie w Wilkowicach nie mieli powodów, aby narzekać na brak intensywność zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Pierwszą groźniejszą sytuację stworzyli sobie zawodnicy z Lędzin. W 4. minucie groźnie uderzał Mateusz Śliwa, lecz jego uderzenie zablokował defensor GLKS-u. W kolejnych fragmentach spotkania swoje próby odnotowali m.in. Daniel Kasprzycki czy Dominik Kępys, jednak były one zbyt nieśmiałe, aby zaskoczyć bramkarza przyjezdnych. Pierwsza część meczu nieuchronnie zbliżała się ku końcowi i wydawało się, iż zakończy się ona bezbramkowym remisem. W 44. minucie Mateusz Kubica jednak świetnie zachował się w zamieszaniu w polu karnym rywala uderzając celnie… tyłem głowy. Piłka zanim trafiła do siatki odbiła jeszcze od poprzeczki. Chwilę później golkipera MKS-u “postraszył” także strzałem zza “16” Kacper Śleziak. 

 

 

Druga połowa rozpoczęła się się od ponownej próby Śleziak, lecz górą był Mariusz Kuchta. W kolejnych fragmentach meczu dwie dogodne okazje miał Kępys, jednak w obu przypadkach napastnikowi GLKS-u zabrakło zimnej krwi. - Szkoda, mogliśmy zamknąć ten mecz szybciej - dodaje Bąk. 

 

Ostatecznie rezultat sprzed przerwy nie uległ zmianie. Drużyna z Lędzin ambitnie walczyła o odrobienie straty, jednak bardzo dobrze dysponowana defensywa GLKS-u nie pozwoliła na stworzenie klarowniejszej sytuacji.