Po przeszło dwóch latach pracy z ekipą strumieńskiej Wisły rozstał się trener Cezary Kałużny. Czy do roszady szkoleniowej dojść musiało? Dlaczego jesienią Wisła wypadła poniżej oczekiwań?

Przez kilka tygodni jesiennych zmagań w skoczowskiej A-klasie mówiło się o tercecie zespołów ubiegających się o awans. Na finiszu swoją klasę sportową potwierdzili liderujący stawce piłkarze z Cieszyna oraz Drogomyśla, poważny kryzys przytrafił się natomiast ekipie Wisły Strumień. – Dopóki w lipcu, sierpniu i wrześniu zawodnicy systematycznie trenowali, to mieliśmy niezłe wyniki. Później przyszedł kryzys spowodowany weselami dwóch naszych piłkarzy. Niektórzy przestali trenować i odbiło się nam to czkawką – analizuje Cezary Kałużny, były trener strumienian.

Kaluzny Cezary rr Wisła sensacyjnie przegrała 1:3 w Goleszowie. Porażkami po 0:1 kończyły się konfrontacje z Tempem Puńców i LKS '96 Ochaby, które spowodowały, że zespół znalazł się na odległym 5. miejscu w tabeli rundy jesiennej. – Zabrakło nam solidnej pracy treningowej, kontaktu z piłką. Przyszło u niektórych złe myślenie, że jesteśmy wielcy i trenowanie nie jest wcale potrzebne. Wreszcie zatraciliśmy skuteczność, nie było zgrania – żali się Kałużny.

Po zakończeniu rundy szkoleniowcem dowiedział się, że władze klubu planują rozstanie z nim. – Dochodziły do mnie takie sygnały, więc postanowiłem zweryfikować informację u naszego sekretarza. I rzeczywiście decyzja zapadła, lecz zwlekano z przekazaniem mi jej. Przyznam, że jestem trochę zdegustowany, bo takich spraw nie załatwia się w ten sposób – mówi trener, który nie będzie również opiekował się juniorami klubu ze Strumienia.