Krzysztof Mirek w STREFIE WYWIADU: tenis stołowy to pasja
W minionym sezonie tenisiści II-ligowego Orła Mirex Kozy osiągnęli historyczny wynik, awansując do I ligi tenisa stołowego. O tym sukcesie, zamiłowaniu do sportu i planach na nowy sezon w rozmowie z kolejnym gościem STREFY WYWIADU – Krzysztofem Mirkiem, prezesem sponsora koziańskiej ekipy – firmy Mirex.
SportoweBeskidy.pl: Od kilku lat firma Mirex wspiera finansowo zespół z Kóz, a Pan również wciąż występuję przy stole. Ale wpierw była jeszcze piłka nożna… Krzysztof Mirek: - Grałem kiedyś na poziomie III ligi, czyli na obecnym drugim poziomie rozgrywkowym. Był oczywiście także tenis stołowy, ale również futbol. Wówczas mieszkałem jeszcze w Tymbarku, będąc nauczycielem w szkole. Dzisiaj został już tylko tenis, on takiej kondycji nie wymaga.
SportoweBeskidy.pl: Jak wspomina Pan czasy gry w piłkę? Udało nam się dowiedzieć, że strzelił Pan kiedyś bramkę... Cracovii. K.M.: - Nie sposób tego zapomnieć, bo wygraliśmy wtedy 1:0, a bramkę udało mi się zdobyć uderzeniem z 25-metrów. Bardzo dobrze wspominam także potyczkę w Nowym Sączu z Sandecją, kiedy wygraliśmy 4:3, a ja wpisałem się na listę strzelców trzykrotnie. Ale grałem w ataku, więc to do mnie należało. Grając w KS Tymbark dwukrotnie udało się też zdobyć koronę króla strzelców w rozgrywkach IV-ligowych.
SportoweBeskidy.pl: A zamiłowanie do tenisa? Skąd pojawiła się ta pasja? K.M.: - W tenisa grałem od kiedy pamiętam. Trudno więc tak naprawdę sprecyzować. Grałem jako uczeń w szkole podstawowej czy średniej. Ale również już jako nauczyciel poświęcałem sporo czasu na tenis stołowy. Byłem nawet czterokrotnie mistrzem wśród nauczycieli w województwie nowosądeckim. Do dziś bardzo lubię zagrać także w tenisa ziemnego, który sprawia mi wiele frajdy, a także jest swego rodzaju odskocznią od codzienności.
SportoweBeskidy.pl: Występował Pan także w ligowych drużynach… K.M.: - Zaczynałem w lidze okręgowej w Limanovii Limanowa, później była drużyna z Tymbarku i występy w III lidze. Do dziś udaje się podtrzymać tą aktywność i występuję w drugiej drużynie Orła Mirex Kozy grającej właśnie w III lidze. Ale obecnie to dla mnie już bardziej rekreacja, choć oczywiście nie ma mowy o taryfie ulgowej podczas meczów. Gram już kilka lat w tej drużynie, na szczęście ze skutkiem pozytywnym, bo rokrocznie utrzymujemy status trzecioligowca.
SportoweBeskidy.pl: No właśnie, pojawiły się Kozy… K.M.: - W Kozach pojawiłem się 11 lat temu. Kiedy przyszedłem do klubu, drużynę prowadził śp. Staszek Jarosz. W klubie były jednak długi, sekcja praktycznie upadła. Chciałem jednak grać dalej, pomóc klubowi, więc zdecydowaliśmy, że jako firma Mirex wesprzemy sekcję finansowo.
SportoweBeskidy.pl: Pierwsza drużyna Orła Mirex Kozy pnie się po kolejnych szczeblach. Kiedy pojawił się Pan w klubie, drużyna była III-ligowym średniakiem. Dziś, to beniaminek pierwszej ligi. K.M.: - Przez pierwsze kilka lat występowaliśmy w III lidze systematycznie wzmacniając skład, by następnie sięgnąć po upragniony awans na szczebel drugoligowy. W minionym sezonie, chłopcy spisali się świetnie wygrywając te rozgrywki, a następnie mecze barażowe i w nowym sezonie zagramy już w I lidze.
SportoweBeskidy.pl: Był jednak moment, w którym drużyna mogła nawet pożegnać się z rozgrywkami II-ligowymi, spadając do III ligi. K.M.: - Nie mieliśmy wówczas wystarczająco dobrego składu i rzeczywiście, pojawiło się widmo spadku. Ale poprzez swoje kontakty osobiste i z dużą pomocą Bogdana Madeja wybrałem się do Krakowa na rozmowę z Leszkiem Kucharskim. Powiedział wtedy, że jest już tylko trenerem i w tenisa nie gra. Była nawet nieco zabawna sytuacja, bo... nie wiedział, gdzie położona jest w ogóle miejscowość Kozy. Po dwóch tygodniach treningu zgodził się nam pomóc, przez co wówczas w rundzie rewanżowej grał już w naszym zespole. To była dla wielu spora sensacja, że Mistrz Polski i Europy, grający niegdyś z legendarnym Andrzejem Grubbą, wzmocni nasz skład. Wzrosła przez to frekwencja na naszych meczach, nie tylko tych w Kozach, ale także wyjazdowych. Pojawiało się wielu kibiców, ale ponadto dziennikarze czy fotoreporterzy. Można więc powiedzieć, że była to jednocześnie dobra reklama tenisa stołowego i naszej drużyny. Do dziś mamy zresztą kontakt. Z okazji awansu planujemy zorganizować imprezę, na której pojawią się nasi obecni zawodnicy, ale także byli. Liczę, że również Leszek Kucharski przyjmie nasze zaproszenie.
SportoweBeskidy.pl: Przed zespołem Orła Mirex Kozy historyczny sezon w I lidze. Jakie plany i nadzieje wiążecie z tym premierowym sezonem? K.M.: - To nasz pierwszy sezon, dlatego chcielibyśmy przede wszystkim zachować status pierwszoligowca. Składu na razie wzmacniać nie będziemy, a zawodnicy w nagrodę dostaną szansę występów właśnie na tym poziomie rozgrywkowym. Choć oczywiście pojawiło się mnóstwo telefonów i zapytań ze strony zawodników, którzy chcieli reprezentować naszą drużynę. Kontaktowali się z nami nawet Czesi czy Białorusini. Ale drużyna nie zmieni się i chcemy stać się solidnym I-ligowcem.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. K.M.: - Dziękuję.