Już w najbliższą sobotę „Górale” zainaugurują rundę rewanżową. Kibice zastanawiają się, które Podbeskidzie dane im będzie obejrzeć. To bezradne z meczu ze Śląskiem czy waleczne, potrafiące zdominować Wisłę.

Pawela_TSP Trzy mecze pod okiem Leszka Ojrzyńskiego rozegrało Podbeskidzie. U siebie zremisowało bezbramkowo z Ruchem, poległo z kretesem we Wrocławiu oraz podzieliło się punktami z „Biała Gwiazdą”. Przed debiutem nowy szkoleniowiec miał bardzo mało czasu na wprowadzenie jakichkolwiek zmian. Z „Niebieskim” bielszczanie zagrali niemrawo i bez polotu, wywalczyli punkt. Spotkanie ze Śląskiem „Górale” powinni wymazać z pamięci. Zupełnie inny zespół kibice zobaczyli w miniony poniedziałek. Podbeskidzie zdominowało faworyta, atakowało, grało ambitnie, było widać, że chce, że jest zdeterminowane, stworzyło sobie kilka sytuacja strzeleckich, ale... ze skutecznością było na bakier. Niestety strzelanie goli od początku sezonu przychodzi zawodnikom z dużym trudem. Nie ma bramek, nie ma zwycięstw, nie ma punktów, jest strefa spadkowa.

Nie ma sensu po raz kolejny poruszać tematu braku napastnika, bo tych w kadrze kilku jest. Problem z tym, że Fabian Pawela się zablokował, w meczu z Wisłą miał trzy dobre okazje, Michała Miśkiewicza jednak nie pokonał, a Krzysztof Chrapek ma za sobą długi rozbrat z piłką. Nie można zapominać o Sebastianie Bartlewskim i Łukaszu Żegleniu, ale to melodia przyszłości. Trener Ojrzyński musi się zmierzyć z sytuacją. Nie jest powiedziane, że bramki mają strzelać tylko napastnicy. Nowy szkoleniowiec Podbeskidzia pracując w kieleckiej Koronie w kilku spotkaniach na szpicy wystawił Pavola Stano. Nominalny obrońca strzelał gole niczym rasowy snajper.

Po trzech meczach Ojrzyńskiego efekt jest zerowy (ten bramkowy), ale... jaskółka w trakcie meczu z Wisłą się pojawiła. Jedna co prawda wiosny nie czyni, może podczas meczu z Lechią będzie kolejna. Futbolowa wiosna, futbolowe odrodzenie, tego potrzebuje Podbeskidzie. Aby osiągnąć cel, „Górale” muszą „zachować” twarz z ostatniego meczu.

W spotkaniu rozpoczynającym rozgrywki Podbeskidzie zremisowało z Lechią 2:2. Bramkę na wagę remisu w doliczonym czasie zdobył głową Błażej Telichowski. Tamten punkt można było uznać za sukces, wszak udało się go wywalczyć w Gdańsku. W sobotę remis na pewno nie zadowoli gospodarzy.

Przewidywany skład Podbeskidzia: Zajac – Górkiewicz, Pietrasiak, Konieczny, Telichowski – Sokołowski, Deja, Sloboda, Malinowski, Pawela – Chrapek