
Piłka nożna - IV liga
Kuriozalnie i niefortunnie
Szlagierowo zapowiadało się sobotnie starcie drużyn przynależących do ścisłej „szpicy” IV-ligowej grupy 2.
Bardzo znaczący dla losów meczu był jego fragment do 30. minuty, który okazał się pechowy z punktu widzenia bielszczan. Już na wstępie goście wypracowali sobie „setki”, ale Bartłomiej Kręcichwost nie zdołał skierować futbolówki do „świątyni”. Przy pierwszym strzale obrońcy interweniowali na linii bramkowej, w kolejnej z akcji napastnik rezerw Podbeskidzia kontynuował grę mimo iż był faulowany. Uderzenie nie miało w następstwie owego wystarczającej jakości.
Z kolei w 12. minucie do sytuacji doszła Odra i... gola strzelił, dodajmy w okolicznościach kuriozalnych. Pomimo faktu, że na murawie po starciu z napastnikiem rywala leżał Krystian Wieczorek sędzia gry nie przerwał. Po kilkunastu sekundach takiego stanu rzeczy wodzisławianie trafili do... pustej bramki.
Gości „dobiła” wreszcie kontuzja podstawowego obrońcy Tomasza Górkiewicza, który po dwóch kwadransach zmuszony został do opuszczenia murawy. – Nie chciałbym więcej przeżywać takiego splotu nieszczęśliwych okoliczności w krótkim odstępie czasu. Gdyby nie feralny początek mecz ułożyłby się zupełnie inaczej – ocenia trener „dwójki” Adrian Olecki.
Po przerwie przewaga wodzisławian dyskusji już nie podlegała. W 72. minucie Artur Gać przymierzył wybornie z rzutu wolnego, zapewniając Odrze solidną zaliczkę. Po tym zdarzeniu szkoleniowiec przyjezdnych zmienił taktykę na trójkę defensorów, ale egzaminu to nie zdało. IV-ligowy faworyt zwieńczył dzieło, efektownie pokonując bielską drużynę, której nie pomogła dziś obecność na placu boju Adriana Rakowskiego i Filipa Modelskiego.
Z kolei w 12. minucie do sytuacji doszła Odra i... gola strzelił, dodajmy w okolicznościach kuriozalnych. Pomimo faktu, że na murawie po starciu z napastnikiem rywala leżał Krystian Wieczorek sędzia gry nie przerwał. Po kilkunastu sekundach takiego stanu rzeczy wodzisławianie trafili do... pustej bramki.
Gości „dobiła” wreszcie kontuzja podstawowego obrońcy Tomasza Górkiewicza, który po dwóch kwadransach zmuszony został do opuszczenia murawy. – Nie chciałbym więcej przeżywać takiego splotu nieszczęśliwych okoliczności w krótkim odstępie czasu. Gdyby nie feralny początek mecz ułożyłby się zupełnie inaczej – ocenia trener „dwójki” Adrian Olecki.
Po przerwie przewaga wodzisławian dyskusji już nie podlegała. W 72. minucie Artur Gać przymierzył wybornie z rzutu wolnego, zapewniając Odrze solidną zaliczkę. Po tym zdarzeniu szkoleniowiec przyjezdnych zmienił taktykę na trójkę defensorów, ale egzaminu to nie zdało. IV-ligowy faworyt zwieńczył dzieło, efektownie pokonując bielską drużynę, której nie pomogła dziś obecność na placu boju Adriana Rakowskiego i Filipa Modelskiego.