Premierowy wiosenny mecz w roli gospodyń okazał się znakomitym z perspektywy bielskiej drużyny, która wykonała ważny krok, aby w Ekstralidze zadomowić się na dłużej aniżeli tylko sezon. – Mamy założony cel zdobycia określonej liczby punktów, co miałoby przyczynić się do utrzymania w elicie – przyznaje Mateusz Żebrowski, trener piłkarek Rekordu.

Co najważniejsze w ich meczu z Pogonią Tczew wydarzyło się w przywołanym już na wstępie okresie między 30. a 45. minutą sobotniej rywalizacji. Wpierw solowym rajdem popisała się Daria Długokęcka, która zdecydowała się wreszcie na strzał z okolic „16”, co też okazało się decyzją optymalną. W kolejnej ofensywnej akcji Długokęcka zagrała z głębi pola w kierunku Julii Gutowskiej, która pojedynek sam na sam z bramkarką przyjezdnych wygrała. Ta sama zawodniczka zadała decydujący cios. W 45. minucie gola do szatni zanotowała z bliskiej odległości po asyście Nikoli Dębińskiej. Na przerwę zespoły udały się toteż w nastrojach zgoła odmiennych – te wśród biało-zielonych były optymistyczne. A druga odsłona dowiodła, że owe nadzieje miały potwierdzenie w rzeczywistości, bo gospodynie ze spokojem korzystnego dla siebie wyniku pilnowały. Gdyby dobre szanse lepiej finalizowały Długokęcka i Roksana Gulec, to ostateczny licznik wyglądałby jeszcze efektowniej.

– Dobra organizacja gry i skuteczność, której zabrakło nam do zwycięstwa na inaugurację przeciwko Medykowi – wskazuje główne aspekty dzisiejszego zwycięskiego spotkania trener Rekordu.