Mecz wybitnie po myśli bestwinian się dziś nie ułożył, choć mógł, bo krótko po rozpoczęciu rywalizacji w dogodnej sytuacji znalazł się Krystian Patroń. Finalizacją pomocnik jednak się nie wykazał. Gospodarze – zgoła odmiennie. Między 10. a 21. minutą zespół „nakręcany” przez wszędobylskiego Sebastiana Rzepę zadał ekipie z Bestwiny 4 dotkliwe ciosy i... było po zabawie. Owszem – w 26. minucie nastroje w szeregach drużyny przyjezdnej uległy nieznacznej poprawie wobec trafienia Macieja Budkiewicza, ale do końca spotkania piłka wpadała tylko do „świątyni” LKS-u. Licznik strzelecki zatrzymał się finalnie na szczęśliwej dla Iskry cyfrze 7.

– Wygrał zespół zdecydowanie lepszy i bardzo skuteczny. Dla naszej postawy ciężko znaleźć wytłumaczenie – mówi Dawid Szewczuk, szkoleniowiec zespołu rozbitego w świąteczną sobotę. Skala przegranej nie musiała przybrać zarazem tak znaczących rozmiarów. W drugiej części piłkarze z Bestwiny częściej zagrażali swojemu konkurentowi, m.in. 2-krotnie groźnie główkował Wojciech Wilczek.