Dla postronnego widza pierwsza część pucharowego starcia mogła być bardzo ciekawa. Mimo iż Cukrownik występuje o klasę niżej od Górala, to jednak pokazał się z dobrej strony na tle wymagającego rywala. Dość wspomnieć, że w jednej sytuacji chybianie nawet ostemplowali słupek bramki strzeżonej przez Andrzeja Nowakowskiego. Niewątpliwie jednak przewagę mieli zawodnicy z Istebnej, choć w swych poczynaniach byli nieskuteczni. "Na panewce" spaliły próby Andrzeja Łacka, Krzysztofa Urbaczki czy Andrzeja Kąkola. W 20. minucie Góral jednak swego dopiął, gdy Rafał Śleziak skutecznie dobił uderzenie Urbaczki. 

 

Druga część meczu również miała interesujący przebieg. Zaledwie 120. sekund, pomiędzy 55. a 57. minutą, potrzebował A. Łacek, aby 2-krotnie fetować trafienie. Wpierw dołożył on "nogę" po dograniu Kąkola, a później popisał się przytomną dobitką. Cukrownik nie zamierzał jednak dać za wygraną. W 67. minucie bramkę kontaktową dla chybian zdobył Radosław Gabzdyl po efektownej "solówce". Piłkarze z Chybia wyczuli, że mogą coś jeszcze wskórać i gdyby nie interwencje Nowakowskiego, to kto wie... Decydujący głos należał jednak do Górala. W 84. minucie wynik ustalił Bartłomiej Rucki, który strzałem po ziemi sfinalizował kontratak swojej drużyny. 

 

- Jak na A-klasę, Cukrownik zaprezentował się z dobrej strony. Po zdobytej bramce ruszył bardzo odważnie, lecz cały mecz oceniam, że mieliśmy pod kontrolą - mówi nam Dariusz Rucki, trener ekipy z Istebnej.