- Przy odrobinie więcej szczęścia mogliśmy się pokusić o remis. Iskra nie zaskoczyła nas niczym, to bardzo solidny zespół, na którego tle wyglądaliśmy dziś dobrze - przyznaje Jakub Kubica, trener Rotuza. 

 

To, co najważniejsze w tym spotkaniu wydarzyło się w pierwszej połowie. Iskra bardzo dobrze weszła w mecz, co miało swoje odzwierciedlenie w rezultacie. W 10. minucie gospodarze zamienili na gola książkowo przeprowadzony kontratak. Na odpowiedź Rotuza nie trzeba było jednak długo czekać. W 18. minucie Daniel Feruga, w swoim stylu, uderzył z rzutu wolnego z dalekiej odległości, a piłka po kontakcie jednego z zawodników Iskry wpadła do siatki. Do szatni to jednak zespół z Pszczyny schodził w lepszych nastrojach. W doliczonym czasie premierowej odsłony spotkania piłkarz Iskry otrzymał piłkę na linię pola karnego i nie dał szans bramkarzowi Rotuza na skuteczną interwencję. 

 

Wynik 2:1 utrzymał się do końcowego gwizdka arbitra. Nie oznacza to jednak, że na boisku wiało nudą. Początkowy fragment drugiej połowy należał do Iskry, która stworzyła sobie kilka dogodnych okazji. Albo jednak brakowało gospodarzom precyzji, albo... szczęścia. Świadczy o tym dwukrotne obijanie słupka Rotuza. W samej końcówce bronowianie mogli się pokusić jednak o remis. Dwa razy przed szansą stanął Robert Wieczorek, jednak za każdym razem podejmował błędne decyzje. Swoją próbę odnotował także Damian Rodak po uderzeniu głową.