- Staraliśmy się nawiązać walkę z wyżej notowanym rywalem, ale nie wyszedł nam ten mecz. Byliśmy zupełnie bezpłciowi w ofensywie, z kolei Bory tych sytuacji miały sporo - powiedział w rozmowie z naszym portalem po meczu Dominik Natanek, trener Skałki. 

 

Nie ma co ukrywać, Bory od pierwszej minuty przejęły inicjatywę w tym spotkaniu, choć w pierwszej połowie bili głową w "mur", jeśli chodzi o swoje szanse bramkowe. Najlepsze z nich odnotowali w 30. minucie Adrian Dobija, który lewą nogą uderzył obok słupka oraz w 45. minucie Rafał Duraj - ten natomiast zatrzymany został przez bramkarza Skałki po groźnej "główce" i dograniu Gabriela Duraja. Skałka nie stworzyła sobie dobrej próby, a jedynym ich argumentem była żelazna defensywa. 

 

W końcu jednak ekipa z Pietrzykowic znalazła patent na rozmontowanie obrony gospodarzy. W 48. minucie G. Duraj przeprowadził indywidualną akcję i precyzyjnym strzałem z okolic 18. metra ulokował piłkę w siatce. Jak się okazało, był to gol na wagę wygranej, choć Bory mogły uniknąć zbędnej nerwówki przy odrobinie większej skuteczności. Próby strzeleckie odnotowali m.in. Michał Motyka, dwukrotnie R. Duraj oraz Adrian Duraj. Czy niewykorzystane okazji mogły się zemścić? Przy odrobinie większej dozie szczęścia Skałki, tak. W końcówce centymetrów zabrakło Natankowi, aby dopaść do piłki w polu karnym. Tak się jednak nie stało i Bory cieszyły się z wygranej.