Premierowa część sparingu nie wykazała jeszcze tak znaczącej różnicy. W obrębie „16” Błyskawicy po dwakroć umiejętnie zachował się Rafał Hałat, wpisując się w obu przypadkach na listę strzelców. Na owe trafienia odpowiedział Bartosz Szołtys, który mimo asysty obrońcy oddał precyzyjne uderzenie z okolic 10. metra. Dysproporcja znaczących rozmiarów uwidoczniła się za to po krótkiej przerwie. Futbolówka lądowała już wyłącznie w „świątyni” reprezentanta „okręgówki”. Wpierw wobec „swojaka” Błażeja Bawoła, do którego istotnie przyczynił się Hałat, następnie zaś dzięki bramce autorstwa Sebastiana Pępka, idealnie obsłużonego przez Patryka Świniańskiego.


Triumfator beskidzkiej konfrontacji wreszcie zaprezentował oblicze skuteczne, co dobrze wróży na krótko przed startem IV-ligowej rywalizacji. – Jesteśmy zadowoleni, bo pojawiły się gole po naszej stronie. Wcześniej tego brakowało, ale łapiemy równowagę między defensywą i ofensywą – tłumaczy szkoleniowiec Orła Seweryn Kosiec.

Nie należy pomijać faktu, że udział w zwycięskim występie drużyny z Łękawicy mieli... przeciwnicy, którzy dopuszczali się prostych błędów „w tyłach”. Pozytyw w ich przypadku? Sroga lekcja, po której podopieczni Krystiana Papatanasiu będą niewątpliwie bogatsi w doświadczenia.