W Ustroniu kontrolnie rywalizowały ze sobą wczoraj drużyny z Pietrzykowic i Pisarzowic. Po pierwszych 45. minutach zawodnicy udali się na przerwę przy wyniku bezbramkowych. Ale sytuacji, by je zdobyć, wcale nie brakowało. - Mecz można podzielić na kilka fragmentów. Obie drużyny miały lepsze i słabsze momenty. Wydaje mi się, że my dominowaliśmy pomiędzy 15 a 40 minutą. Niestety nic w tym czasie nie  udało się strzelić. Samo spotykanie było jednak wyrównane - komentuje Sebastian Gruszfeld, trener Borów. 
 
Worek z bramkami rozwiązał się po zmianie stron. Prowadzenie zespołowi z Pietrzykowic zapewnił Adrian Dobija, który na 7. metrze ładnie się obrócił mając rywala na plecach, a następnie skierował piłkę do siatki. Utrata gola zmobilizowała futbolistów Pioniera, którzy szybko odpowiedzieli. Wpierw do wyrównania doprowadził bezpośrednim uderzeniem z rzutu wolnego Robert Nycz, następnie rzut karny wykorzystał Wojciech Kasolik. To jednak nie wystarczyło, aby zwyciężyć, bowiem w końcówce na 2:2 trafił Robert Motyka. Wcześniej poprzeczkę ostemplował dwukrotnie Gabriel Duraj.

 
- Za nami już połowa przygotowań i cieszy to, jak wyglądaliśmy fizycznie. W 4 meczach straciliśmy 3 bramki - każdą po wyraźnym błędzie. W ofensywie natomiast widać, że brakuje nam treningów na pełnowymiarowym boisku - podsumował Gruszfeld.