Na trudnym terenie Błyskawica musiała jednak sporo się natrudzić, aby opór gospodarzy złamać. Ci zresztą mieli swój jasno określony plan na sobotnią potyczkę. – Zagraliśmy w nowym ustawieniu z trójką zawodników w obronie i z przodu, starając się atakować przeciwnika. Wyszło to całkiem obiecująco, w efekcie czego stworzyliśmy wyrównane widowisko z liderem – zaznacza trener zebrzydowiczan Krzysztof Wierzbicki.
 



Gole zdobywali jednak faworyzowani goście. W 13. minucie strzałem z dystansu golkipera Spójni pokonał Mateusz Bawoł. Trafienie to rozochociło Błyskawicę, ale ani główka Błażeja Bawoła, ani uderzenie Krzysztofa Koczura nie przyniosły powodzenia. W odpowiedzi Szymon Paluch strzałem z 7. metrów z głowy omal nie zmusił Bartłomieja Oleksego do kapitulacji.

Po przerwie scenariusz był podobny. W 65. minucie w zamieszaniu do odbitej na 11. metr piłki doskoczył Bartłomiej Szołtys, który Radosława Kalisza pokonał. Działo się jednak więcej. Daniel KrzempekAlan Pastuszak zaprzepaścili „setki”, a gol Pawła Sękowskiego z racji spalonego nie został uznany. Punkty zgarnął zatem zasłużenie lider „okręgówki”, ale i jego konkurentowi należą się słowa pochwały.