Mecz rozkręcał się dość nieśmiało. W 10. minucie dośrodkowanie Patryka Tyrny złapał bramkarz drużyny przeciwnej, a chwilę później przy strzale z rzutu wolnego Mieczysława Sikory dobrze interweniował Dominik Chmiel. Bramkarz Stali w 24. minucie jednak popełnił duży błąd, gdy wychodził na przedpole. W doskonałej sytuacji znalazł się wówczas Marcin Jaworzyn, mając przed sobą praktycznie pustą bramkę, lecz w ostatniej chwili dobrze interweniowali obrońcy gospodarzy. Napastnik Beskidu zrehabilitował się w 36. minucie, kiedy to wykorzystał sytuacje sam na sam z Chmielem. 
 
Bielszczanie w drugiej połowie postawili na wysoki pressing, co miało w ostatecznym rozrachunku niekorzystne konsekwencje. W 53. minucie skoczowianie podwyższyli wynik meczu. Bez krycia przed "16" pozostał Michał Szczyrba, który pewnym uderzeniem ulokował "futbolówkę" w siatce. Nieco ponad 10 minut później było już 3:0 dla gości. Jaworzyn otrzymał długą piłkę z własnej połowy i z zimną krwią umieścił ją obok bramkarza Stali. Podupadłe morale bielszczan uwidoczniły się w końcówce meczu, gdy Beskid dołożył dwa kolejne trafienia, a spotkanie zakończyło się ich pewną wygraną 5:0/