„Na papierze” w awizowanym spotkaniu 6. kolejki wszystko wydaje się aż nadto klarowne. Czechowiczanie wygrali dotąd w komplecie bardzo trudne mecze, zaś GLKS zgarnął same porażki, w tym z tercetem beniaminków. Do konfrontacji dojdzie na dodatek w Czechowicach-Dziedzicach, nic zatem za outsiderem nie przemawia. – Czeka nas najtrudniejszy z możliwych meczów. MRKS pokonał mocne zespoły i trudno nie mieć respektu przed takim przeciwnikiem – komentuje szkoleniowiec wilkowiczan Sebastian Gruszfeld, który zaznacza jednocześnie, że skazywany na pożarcie GLKS nie obawia się niedzielnej rywalizacji. – Nie mówimy tu o żadnym strachu. Powalczymy o to, co będzie w naszym zasięgu. Z każdego meczu staramy się wyciągnąć jak najwięcej – klaruje Gruszfeld.

„Czerwona latarnia” ligi okręgowej w miniony weekend uległa aż 1:5 LKS-owi Bestwina. To w głównej mierze efekt znacznej straty sił po pauzie. – Fizycznie wyglądamy jednak lepiej niż na początku rozgrywek. Cieszy to, że w ofensywie jesteśmy w stanie coś kreować. Doskwiera nam natomiast gra w obronie, która w poprzednim sezonie była naszą silną stroną – opisuje trener ekipy z Wilkowic.