
Liga będzie ciekawsza...
Pierwszego potknięcia w rundzie wiosennej zaznały rezerwy Rekordu, które wczoraj podzieliły się punktami z Iskrą Pszczyna.
- Czasami tak po prostu jest, że niby wszystko się zgadza, a tak naprawdę nic się nie zgadza. Ale za to chyba wszyscy kochamy futbol. Boli nas ten remis, bo nie byliśmy sobą w tym spotkaniu i zagraliśmy słabo indywidualnie - przyznał w rozmowie z naszym portalem trener "rekordzistów", Dariusz Rucki.
Bielszczanie na mecz z Iskrą wyszli w bardzo mocnym zestawieniu personalnym. W szeregach "rekordzistów" nie zabrakło III-ligowców, jak np. Mateusza Pańkowskiego, Seweryna Caputy czy Bartosza Kowalczyka. Iskra jednak tego faktu się nie przestraszyła, choć początek meczu wskazywał, że rezerwom Rekordu nic złego się nie stanie w tym starciu, W 16. minucie wynik meczu otworzył Sidy Camara, który głową przelobował bramkarza po świetnym podaniu Mateusza Gaudyna. Więcej klarowniejszych sytuacji bielszczanie nie mieli w tej części spotkania, które toczyło się głównie w środkowym obszarze.
Zaraz na początku drugiej połowy dobrej okazji nie wykorzystał Tomasz Walaszek. Następnie swoje próby odnotowali Camara oraz Gaudyn. Biało-zieloni byli głową w "mur", a Iskra tylko czekała na moment dekoncentracji. Ten nadszedł w 71. minucie, gdy gospodarze wyszli z szybkim atakiem po stracie rezerw Rekordu i całość sfinalizowali trafieniem, które ustaliło losy meczu. W końcówce lider "okręgówki" szukał swoich szans na przechylenie szali wygranej - bezskutecznie. Warto docenić drużynę Iskry za to spotkanie. Zawodnicy tej ekipy wywiązali się wzorowo z założeń Jarosława Kupisa.