Przed sezonem nikt w klubie nie mówił o awansie. Celem, który drużyna miała osiągnąć w rundzie jesiennej miała być pozycja w czołówce stawki. Punkt odniesienia stanowić miało 7. miejsce, które zespół zajął w minionym sezonie - przejawem poczynionego progresu miała być poprawa tego osiągnięcia. Na przestrzeni całej rundy widać było, że drużyna przechodzi różne perypetie - słabszy początek rozgrywek zrekompensowała dobrą postawą w drugiej części jesieni. Na dorobek punktowy LKS-u złożyło się 12 punktów zgromadzonych w meczach domowych i 12. „oczek” przywiezionych z delegacji. O ile na wyjazdach zawodnicy z Czańca byli bezkompromisowi i nie remisowali, to u siebie dzielili się punktami z rywalami 3-krotnie i przynajmniej 2 z tych konfrontacji mogły zakończyć się zwycięstwami. Co ciekawe, stosunek bramkowy drużyny zarówno w meczach domowych, jak i wyjazdowych prezentuje się korzystnie na rzecz LKS-u.

 

Szymon Waligóra, szkoleniowiec LKS-u Czaniec, podsumuje w najlepszy sposób postawę swojej drużyny na półmetku rozgrywek.

 

SportoweBeskidy.pl: Co jest dla ciebie jako trenera bardziej satysfakcjonującym osiągnięciem w minionej rundzie- 24 zgromadzone punkty, czy może 4. pozycja w lidze?

 

Szymon Waligóra: Jeżeli chodzi o dorobek punktowy, to jest optymalny, trzeba uczciwie przyznać, że na tyle było nas stać. A z 4. miejsca jestem umiarkowanie zadowolony, bo na pełną satysfakcję nie pozwala mi ambicja. Każdy trener chciałby, żeby jego drużyna zajmowała pozycję lidera.

 

 

SportoweBeskidy.pl: Czy zgodzisz się z opinią, że wasz dorobek punktowy mógłby być okazalszy gdybyście inaczej podchodzili do meczów z zespołami ze ścisłej czołówki i byli bardziej skoncentrowani w meczach w których prowadziliście już na początku?

 

Sz.W.: Jeżeli chodzi o mecze z czołówką to wyniki pokazują, że przegrywaliśmy i świadczy to o tym, że nie stać nas jeszcze na skuteczne rywalizowanie z tymi drużynami. Tu upatrujemy szansy na poczynienie progresu, bo jeśli chcemy być zespołem liczącym się w grze o czołowe pozycje to punkty zdobyte w takich spotkaniach są ku temu nieodzowne. A co do meczów z MKS Lędziny i Decorem Bełk to mecze, których najbardziej żałuję ze względu na stratę punktów. Na początku szybko obejmowaliśmy prowadzenie, prowadziliśmy różnicą 2. goli, byliśmy przez 60. minut zespołem lepszym. Mimo to losy obydwu spotkań potoczyły się tak, że dzieliliśmy się punktami z rywalem, a mogło wydarzyć się tak, że zostalibyśmy bez punktów. Szkoda tych meczów także przez pryzmat tego, że rozgrywaliśmy je u siebie.

 

SportoweBeskidy.pl: Znalazłeś już receptę na te problemy?

 

Sz.W.: Skończyliśmy trenować 30. listopada, do 18 grudnia zawodnicy maja czas na zasłużony odpoczynek. Później otrzymają indywidualne zalecenia treningowe i do 9. stycznia będą się przygotowywali według tych „rozpisek”. Potem wracamy do treningów cztery razy w tygodniu plus jeden sparing- każdy odbędzie więc pięć jednostek treningowych. Uważam, że ten plan zawiera receptę zarówno na wygrywanie z czołowymi drużynami ligi, jak i na wygrywanie meczów, w których prezentujemy się lepiej od rywala.

 

SportoweBeskidy.pl: Jaki cel stawiasz więc swoim zawodnikom na rundę jesienną?

 

Sz.W.: W naszej filozofii nic się nie zmienia - zależy nam przede wszystkim na wygraniu każdego najbliższego meczu.

 

LKS Czaniec – 4. miejsce. 24 punkty (7 zwycięstw, 3 remisy, 5 porażek), bilans bramkowy 25:20.