Po historycznym awansie na szczebel PROFI CREDIT Bielskiej Ligi Okręgowej drużynę z Leśnej wielu skazywało na niechybny powrót do A-klasy. Młodzież tymczasem pokazała na przestrzeni sezonu swoje walory, które wszem i wobec doceniano.

LKS Lesna W kadrze świeżo upieczonego mistrza rozgrywek a-klasowych próżno było szukać na starcie sezonu 2015/2016 zawodników z bogatą przeszłością ligową. W Leśnej postanowiono dać szansę zawodnikom własnego chowu. Ci niejednokrotnie bardziej doświadczonym konkurentom ustępowali piłkarskimi umiejętnościami, po dwakroć nadrabiali natomiast cechami wolicjonalnymi. Dla beniaminka nie było meczów przegranych „z urzędu”, nie było też rywali z gatunku tych poza zasięgiem. Bo skoro remisuje się 2:2 na terenie późniejszego mistrza ligi, czy podobnie u siebie z drugą siłą stawki, to właśnie w ten sposób udowadnia się, że we wcześniejszym awansie dzieła przypadku nie ma się co doszukiwać. W „okręgówce” pokazało się kilku młodych chłopaków odpowiednio szlifowanych przez trenera Sebastiana Szymalę, na rasowego strzelca wyrósł Maciej Sowa – przypomnijmy – uznany za największy talent/odkrycie sezonu. Jesteśmy niezwykle ciekawi, co ambitny LKS Leśna zaprezentuje już jako „drugoroczniak”.

Trenera Sebastiana Szymalę „odpytaliśmy” w odniesieniu do debiutanckiego sezonu zespołu z Leśnej w PROFI CREDIT Bielskiej Lidze Okręgowej.

Ocena sezonu w wykonaniu własnego zespołu… – Zrobiliśmy to, co sobie zakładaliśmy, czyli utrzymaliśmy się w lidze okręgowej. Mecze mieliśmy różne, bo i słabsze, i lepsze. Wszyscy wiedzieliśmy, jaki jest potencjał drużyny i na co nas stać. Sprawiliśmy kilka niespodzianek, ale też trochę punktów nam „uciekło”. W każdym razie z finalnego efektu jesteśmy zadowoleni, bo mniej więcej pułap punktowy osiągnęliśmy ten zakładany. Chłopcy dali z siebie wszystko i po strasznie ciężkim sezonie jesteśmy wszyscy zmęczeni. A różnica między A-klasą i „okręgówką” to niebo a ziemia. Tym bardziej utrzymanie nas raduje.

Szymala lesna Zawodnik, który zasłużył na wyróżnienie we własnym zespole, formacja, mocna strona drużyny… – Ciężko mi kogoś wyróżniać. Maciek Sowa dostał wyróżnienie odkrycia sezonu, co już samo o czymś świadczy. Mamy kilku ciekawych chłopaków, jak Maciek Kupczak, Szymek Kowalczyk, ale indywidualne wskazywanie wolałbym pominąć. By się utrzymać w roli beniaminka jako zespół musieliśmy się prezentować dobrze. I tak było. Dla wszystkich był to pierwszy rok na tym poziomie. Wiedzieliśmy, że nie możemy się odkrywać, stąd nastawienie na defensywę i grę z kontry. Najmocniejszą naszą formacją był chyba środek pola. Rozbijaliśmy sporo ataków rywali, utrudnialiśmy im życie na miarę możliwości. Nieźle to wychodziło.

Niespodzianka i rozczarowanie w odniesieniu do całej ligi… – Tak się to poukładało, że wielkich zaskoczeń na zakończenie sezonu nie ma. Beskid i Pasjonat były zespołami najrówniejszymi i zgodnie z planem znalazły się na czele stawki. Niespodzianka to... moi chłopcy. Pokazaliśmy, że da się własnymi wychowankami. Rozczarowaniem nie jest dla mnie nawet Soła Kobiernice, bo o słabości tej drużyny zadecydowały względy finansowe. Czasem pewnych kwestii nie da się przeskoczyć.

Statystyki i ciekawostki:

  • Bilans: 26 punktów – 6 zwycięstw, 8 remisów, 16 porażek
  • Bilans dom/wyjazd: 18 punktów – 5 zwycięstw, 3 remisy, 6 porażek/8 punktów – 1 zwycięstwo, 5 remisów, 9 porażek
  • Bilans jesień/wiosna: 15 punktów – 4 zwycięstwa, 3 remisy, 8 porażek/11 punktów – 2 zwycięstwa, 5 remisów, 8 porażek
  • Bilans bramkowy: 37:57 – bilans dom/wyjazd: 21:26/16:31
  • Najlepszy strzelec: Maciej Sowa (15 goli)
  • Najwyższe zwycięstwo: 3:1 z Metalem Skałką Żabnica (dom), 3:1 ze Spójnią Zebrzydowice (dom), 2:0 ze Spójnią Zebrzydowice (wyjazd)
  • Najwyższa porażka: 2:6 z Pasjonatem Dankowice (wyjazd)