Drużyna polskich kombinatorów norweskich w ostatnim czasie przechodziła spory kryzys, a jeszcze przed rokiem byli ósmą drużyną mistrzostw świata. Teraz ekipa ta przestała istnieć, a pokłosiem tego była decyzja Adama Cieślara o zakończeniu kariery w wieku 27 lat. W ostatnim sezonie nie zdobył on ani jednego punktu w PŚ. Po raz pierwszy od siedmiu lat. – Ostatni sezon przelał czarę goryczy. Miałem o wiele większe oczekiwania, a tymczasem kompletnie nie było wyników. To mnie dołowało. Straciłem też sponsora i zostałem bez środków do treningu. To niestety jedno wiąże się z drugim. Nie miałem wyników, to i sponsor nie był zadowolony. Gdybym miał zapewnione środki, to może spróbowałbym jeszcze pociągnąć karierę. Nie była to łatwa decyzja, bo przecież kombinacji norweskiej poświęciłem całe życie – stwierdza były zawodnik WSS-u Wisła w rozmowie z Onet Sport.  

Cieślar to dwukrotny olimpijczyk. Czterokrotnie startował w mistrzostwach świata. Przed laty był czołowym juniorem świata. Na koncie ma też osiem medalu zimowej Uniwersjady. W tym sześć złotych. Zawodnika wywodzącego się z Istebnej teraz czeka inne, prozaiczne życie na budowie. Cieślar zamienił więc narty na łopatę i betoniarkę. – Trzeba z czegoś utrzymać rodzinę. Zobaczymy, co przyniesie czas. Może uda się zostać przy sporcie. Przez całe życie poświęcałem się treningowi. Nie zdobyłem zatem żadnego fachu. Dam sobie jednak radę, bo chęci do pracy są – mówi 27-latek