MA BYĆ PROFESJONALNIE
Z Piotrem Gruszką na trenerskim stołku przystąpi do kolejnego sezonu w PlusLidze zespół BBTS-u. Osoba wybitnego reprezentanta Polski wzbudza ogromne zainteresowanie wśród kibiców. Co niektórzy sprowadzenie do Bielska-Białej tak uznanej postaci zauważyli w... ostatni dzień lipca. Choć na łamach Sportowych Beskidów o faktycznym osiągnięciu porozumienia z nowym trenerem pisaliśmy już 18 czerwca. Zwlekano więc długo, ale rozmowy między stronami trwały... jeszcze dłużej. I dobrze, że to Gruszka przeforsował ostatecznie swoją wizję w kontekście budowy kadry drużyny, bo ta budzi nadzieję.
Nowości w bielskim klubie jest więcej. Personalnych również, ale także organizacyjnych. O uporządkowaniu tych spraw mówił podczas konferencji prasowej (swoją drogą nie wiedzieć czemu zorganizowanej tak późno, po medialnym ujawnieniu transferów dużo, dużo wcześniej) prezydent Jacek Krywult. Klub funkcjonuje od kilkunastu dni w nowej siedzibie. Z jej zmianą, z dotychczasowego słynnego „korytarza”, zwlekano długo. I tu również wykazano się nadzwyczajną opieszałością. Temat „wałkowano” w sezonie poprzednim. Prezes Piotr Pluszyński wyjaśniał, że przenosiny nie są możliwe, bo wymaga to wcześniejszych, kosztownych prac na terenie hali pod Dębowcem. Tymczasem obyło się bez nich. Po prostu – BBOSiR nie robiąc absolutnie żadnych trudności zagospodarował istniejące już pomieszczenia. „Załatwienie” sprawy zajęło kompetentnej osobie, dotąd z klubem niezwiązanej... kwadrans! Co ciekawe, sternik klubu skomentował w jednej z naszych rozmów, że i tak w nowych pomieszczeniach i piwnicach jest gorzej, niż na Bratków, a poza tym drużyna będzie spędzać na Bratków teraz więcej czasu. Niedostępność hali pod Dębowcem dla drużyny, która tu rozgrywać będzie swoje mecze, to temat odrębny, choć równie niedorzeczny.
BBTS ma także nową wizję marketingu. Najpierw jednak o tym, co było. W sezonie tuż po powrocie zdecydowano się na marketing zewnętrzny. W klubie na przestrzeni rozgrywek pojawili się nowi sponsorzy. Na moją wiedzę to siedem firm, a wpływy do klubu z tego tytułu znacznie większe aniżeli całoroczne zagwarantowanie obsługi marketingowej. Jakby tego było mało działania marketingowe u beniaminka PlusLigi wszem i wobec znajdywały pozytywny oddźwięk. Kibicom zapewniono „igrzyska”, hala kilka razy wypełniła się, co przy „wyczynach” siatkarzy (a przypomnę, że za fatalne skomponowanie zespołu nikt odpowiedzialności nie wziął!) ocenić należy jako sporego kalibru osiągnięcie. Klub nie raczył niestety pochwalić się pisemną pochwałą z prowadzącej rozgrywki Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej, za jeden z najprężniej rozwijających się siatkarskich marketingów sportowych. Wielokrotnie różne działania i zaangażowanie wychwalał w pomeczowych rozmowach naczelnik wydziału sportu bielskiego magistratu, którego najwyraźniej w posezonowych ustaleniach dotyczących „profesjonalizacji” BBTS-u zawiodła pamięć... Nowa jakość w BBTS-ie najwyraźniej nie wszystkim była w smak.
Ze zdziwieniem można było przeczytać w jednej z niedawnych rozmów z nowym szefem marketingu Maciejem Kalicińskim, że klub zamierza postawić na marketing, stworzyć ku temu odpowiedni dział i nawiązać szerszą współpracę z lokalnymi mediami. Rozpoczął zatem od... niedogadania się ze Sportowymi Beskidami, dotychczasowym patronem medialnym, w sposób całkowicie daleki od profesjonalnego. Co jeszcze nowego nas czeka? Otwarcie na ludzi, aktywny udział w życiu miasta, akcje marketingowe, odwiedzanie najmłodszych kibiców – brzmi pięknie, BBTS wreszcie będzie „profesjonalny”! Rozumiem, że w poprzednim sezonie nie mieliśmy premiery akcji „BBTS po dzwonku” dla młodych kibiców... nie odbyła się prezentacja drużyna – pierwsza w historii tego klubu... nie otwarto nowej strony internetowej (wreszcie!), a wspólnie z częścią nowych sponsorów nie pojawiali się na różnego rodzaju akcjach siatkarze? Dodam, że we wszystkich akcjach marketingowych organizowanych dzięki firmie zewnętrznej, klub nie musiał wydawać nawet symbolicznej złotówki...
Medialnie odnieśmy się do faktów. Przywołana tu konferencja prasowa to kompletny niewypał. Byli na niej kibice, był nowy, słynny trener po raz pierwszy oficjalnie w Bielsku-Białej, byli siatkarze i... dwie telewizje, w dodatku tylko z terenu miasta. Nie było za to mikrofonów, więc najdonośniej brzmiał głos szepczącego z sali Wiktora Kreboka. Ciekawie też na stronie internetowej. Gdy wejdziemy w zakładkę „Drużyna” w poszukiwaniu nowego składu, zamiast o tym dowiadujemy się, że „Drużyna wchodzi do kin”. Czyżby emitowane miały być w kinowych seansach popisy siatkarzy z sezonu poprzedniego? Kolejny „rarytas” to „Siedziba Klubu”. I chaos pełny. Bo tu wciąż – teren obiektu BBOSiR Victoria, Bratków 16. Tam również należy – za stroną internetową – zaopatrywać się w gadżety. Sprawdziliśmy – niestety, nie można. Klubowa telewizja ostatni materiał zrealizowała najwyraźniej... w lutym, na całe szczęście chociaż tego roku. Terminarza rozgrywek próżno szukać. Marketing „pełną gębą” lub przez duże „M”, jak kto woli. Czekamy na więcej.
Jest coś jeszcze. Wszystkie kluby patrzą dziś na koszty. BBTS – a jakże – też. Szef marketingu będzie etatowym pracownikiem klubu (ponoć nie jedynym). Można się domyślać, że i prezes Pluszyński znajdzie tu zatrudnienie po tym, jak został odwołany z funkcji prezesa zarządu Domeny. A może jednak zdecyduje się dla dobra klubu na społeczne pełnienie obowiązków sternika BBTS-u? Zupełnie tak, jak firma marketingowa, wobec której zaległości sięgają okrągłego roku. Wiem, bo w tym uczestniczyłem. W ratuszu, dzięki któremu klub w ogóle dziś jeszcze prosperuje, o tej patologicznej sytuacji doskonale wiedzą... Tymczasem klub o finanse dba, bo przecież wymagać można, płacić – niekoniecznie.
PS. Profesjonalnie, jak widać jeszcze nie jest. Ale ma być. Firma zewnętrzna współpracująca jeszcze niedawno z klubem jest wedle informacji z ostatnich dni bliska „dogadania się” z jednym z możnych sponsorów w regionie, potencjalnym właścicielem klubu. Finalizacji rozmów pewnie nie będzie. Trudno liczyć, że tym razem prezes właściwie „policzy” kasę.
Marcin Nikiel Redaktor Naczelny SportoweBeskidy.pl