Szymon Płoszaj w rundzie jesiennej stawał się powoli piłkarskim "celebrytą" w PROFI CREDIT Bielskiej Lidze Okręgowej. 26 bramek, które zdobył w 14. meczach sprawiły, że przykładowi defensorzy Maksymiliana Cisiec mieli w meczu przeciwko niemu miękkie nogi, jak co najmniej gdy przyszło im powstrzymywać Mateusza Żyłę z MRKS-u Czechowice-Dziedzice, czy braci Sikorów - Adriana i Mieczysława - z Kuźni Ustroń. Dlatego kwestią czasu było, aż Płoszaj zwróci na siebie uwagę w oczach wysoko postawionych klubów. 

O tym, że 24-latek wzbudza zainteresowanie m.in. Górnika Zabrze wiedzieliśmy już w redakcji od jakiegoś czasu, lecz nie chcieliśmy rozdmuchiwać tego tematu, z nadzieją, że w porę zareagują na to działacze Podbeskidzia Bielsko-Biała. No i faktycznie "Górale" po Płoszaja zgłosili się, lecz było już za późno, lub byli zbyt mało konkretni. Płoszajowi nie pozostało zatem nic innego, jak spakować się do małej walizki i wyjechać na testy do Zabrza. Tam super-snajper nie zaprezentował się jak byle jaki ogórek z okręgówki przekonał do siebie sztab szkoleniowy z - znakomicie znanym w naszym regionie - Marcinem Broszem na czele. Sami zainteresowani dogadali się również pomiędzy sobą w kwestii finansowej. I choć bardzo cieszymy się, że piłkarz z Jaworza ma szansę zaistnieć w większej piłce, to pozostaje nam lekki niesmak, że "tracimy" takiego zawodnika. Czy Podbeskidzie naprawdę nie mogło się spiąć i wypróbować tego snajpera?

O tym, że w Bielsku lubią popełnić "gafę" w polityce transferowej pokazał nam już przykład m.in. Kamila Adamka. Wychowanek Morcinka Kaczyce, późniejszy strzelec Drzewiarza Jasienica, został ściągnięty do Podbeskidzia, gdy te z Ireneuszem Jeleniem na "szpicy" ratowało Ekstraklasę. Adamek, grając dla "Górali" przez pół roku, zaprezentował się z dobrej strony, przyczynił się również do utrzymywania zespołu strzelając kilka bramek. Klub spod Klimczoka na niego jednak nie zamierzał stawiać i... 27-latek obecnie występuje w Wigrach Suwałki. 

Cóż... transferu Płoszaja do Górnika prawdopodobnie odwrócić się już nie da. Pozostaje nam mieć nadzieję, że Podbeskidzie odrobi z tego przykładu lekcję i wyciągnie konsekwencje, a dział skautingu skrupulatniej będzie obserwował lokalne boiska. Biega bowiem po nich wielu utalentowanych zawodników...