3 maja bialska Stal pokonała Rotuz 3:2, mimo iż niemal do końca regulaminowego czasu gry przegrywała 1:2. Historia ta powtórzyła się w meczu z minionego weekendu, gdzie BKS mierzył się z "Zetką" Tychy - jedną z rewelacji rundy wiosennej. Tyszanie do 89. minuty prowadzili z czerwono-żółto-zielonymi 1:0, aby w końcowym rozrachunku BKS wygrał 2:1 po golach Wojciecha JuraszaDaniela Waliczka. 

 

- Tylko zespoły, które mają ludzi o odpowiednich umiejętnościach i odpowiednim mentalu wiedzą, że można grać do końca. Moja drużyna wierzyła w tych dwóch meczach, że można wygrać nawet w samej końcówce i za to chwała zawodnikom. Nie ma co ukrywać, nastroje w naszych szeregach są bardzo dobre. Takie wygrane konsolidują zespół. To jest mistrzowskie uczucie, gdy wygrywasz w końcówce - mówi trener BKS-u, Paweł Krzysztoporski. 


BKS tym samym awansował na 12. pozycję w tabeli i na dziś uciekł ze strefy spadkowej. W szeregach bialskiej Stali nikt jednak jeszcze nie popada w hurraoptymizm. - Przed nami kolejny trudny mecz. Zmierzymy się z KS-em Międzyrzecze i musimy się do niego odpowiednio przygotować. Wykonaliśmy w majówkę kawał dobrej pracy, ale widzimy, że inne zespoły również dobrze punktują z dołu tabeli - zauważa Krzysztoporski.