Maksymilian Cisiec: beniaminek na "huśtawce"
Zmienne nastroje w sezonie 2013/2014 przeżywali sympatycy Maksymilian Cisiec. Beniaminek, choć miewał różne okresy gry, ostatecznie dopiął swego.
Wielokrotnie zdarza się, że po awansie do wyższej ligi beniaminkowie niejako „z marszu” z powodzeniem rywalizują wśród bardziej ogranych ekip. Dokładnie tak wyglądał początek sezonu w wykonaniu piłkarzy z Ciśca. Nikt, chyba nawet w najbardziej optymistycznych rokowaniach, nie mógł zakładać, że w pierwszych pięciu potyczkach sezonu 2013/2014 Maksymilian zapisze na swoim koncie pełną pulę! W sierpniu o możliwościach beniaminka z Żywiecczyzny i jego młodych zawodnikach przekonały się m.in. takie firmy na szczeblu „okręgówki”, jak Kuźnia Ustroń czy Cukrownik Chybie. Rozmach rewelacja pierwszej fazy zmagań straciła jednak szybko. Na kolejne zwycięstwo przyszło drużynie czekać do... marca tego roku. Wiosna, gdy zespół prowadził już trener Krzysztof Bąk, była dla Maksymiliana udana. Kilka istotnych zdobyczy punktowych pozwoliło na zagwarantowanie beniaminkowi utrzymania. I choć o stabilizacji formy na w pełni zadowalającym poziomie trudno mówić, to realizacja celu, o której mówi nam szkoleniowiec Maksymiliana dowodzi, że na miano zespołu szczebla ligi okręgowej w dłuższej perspektywie ekipa z Ciśca zwyczajnie zasłużyła.
Ciekawostki: - Beniaminek sezon rozpoczął w imponującym stylu, od pięciu kolejnych wygranych meczów. - Od wygranej w Wilamowicach 24 sierpnia 2013 roku, Maksymilian na następną pełną pulę ligową czekał aż do... 30 marca br. - Zespół z Ciśca zdobył ledwie 19 goli w meczach na własnym boisku, co w gronie 15 drużyn jest drugim najsłabszym bilansem strzeleckim.
Ocena własnego zespołu... Krzysztof Bąk: - Zespół zrealizował cel utrzymania w lidze i uważam, że należy to uznać za duży sukces. Nie mieliśmy przecież jakoś szczególnie mocnego kadrowo zespołu. Większość obserwatorów wskazywała Maksymilian Cisiec jako pierwszego spadkowicza, tymczasem nam udało się wywalczyć bezpieczne miejsce w stawce.
Pozytywna niespodzianka i rozczarowanie... - In plus zaskoczył zespół GKS-u Radziechowy-Wieprz. Od początku kibicowałem tej drużynie i cieszę się z jej awansu do IV ligi. Po stronie rozczarowań wypada wspomnieć o wycofaniu się takiego klubu, jak Wilamowiczanka. Kiepsko wypadły też zespoły, które w „okręgówce” z reguły odgrywały znaczącą rolę. Myślę tu o Tempie Puńców i Morcinku Kaczyce, których postawa mnie rozczarowała.
Co zapamiętamy... - Ze swojej strony zapamiętamy na pewno dwa mecze z rundy wiosennej. Pierwszy to wysoko przegrany mecz ze Skałką Żabnica, drugi – chyba najlepszy w naszym wykonaniu – zwycięski wyjazd w Pruchnej. Poza tym zwracają uwagę „demolki” Tempa Puńców. Do tej pory nie zdarzały się spotkania, w których zespół przegrywałby tracąc dwucyfrową liczbę goli. A Tempo takie mecze miało dwa i to pod rząd na finiszu rozgrywek. To rzadkość na tym poziomie.
Wyróżnienia indywidualne: - Dawid Waliczek (bramkarz) - Maciej Figura (napastnik) - Patryk Semik (obrońca)
Okiem eksperta – Piotr Tymiński (były szkoleniowiec beskidzkich zespołów): – Z beniaminkami różnie to bywa. Często w pierwszym sezonie po awansie albo szybko spadają, albo plasują się w górnej części stawki. Tu mamy przypadek trochę odmienny. Początek sezonu dla Maksymiliana był fantastyczny i szybko zespół znalazł się w ścisłej czołówce. Później przytrafiła się długo trwająca zadyszka i zanosiło się, że beniaminek z hukiem spadkiem z „okręgówki”. Udało się na szczęście otrząsnąć i znaleźć w bezpiecznej strefie, a na finiszu utrzymać w lidze.
Maksymilian Cisiec: 12. miejsce, 30 meczów, 36 punktów (11 zwycięstw, 3 remisy, 16 porażek), bilans bramkowy 43:64.