Marcin Biskup w STREFIE WYWIADU: Do odważnych świat należy!
Podopieczni kolejnego gościa naszej STREFY WYWIADU w minionej kolejce nie grali. Ich najbliższy mecz również został przełożony. Prowadzony przez Marcina Biskupa czechowicki MRKS wiosną spisuje się dobrze. Po wywalczeniu utrzymania doświadczony szkoleniowiec może już myśleć o kolejnym sezonie. SportoweBeskidy.pl: W minioną niedzielę mieliście rywalizować z Góralem Żywiec. Mecz na wniosek policji nie odbył się. Kolejny mecz z waszym udziałem również został przełożony. Z Beskidem Skoczów nie zagracie w sobotę, tylko w poniedziałek. Zmiany terminów utrudniają pracę? Marcin Biskup: Mecz z Góralem został przełożony, więc mieliśmy wolny weekend, czas dla naszych rodzin. Przygotowywaliśmy się do pojedynku z Góralem. Decyzję o przełożenie meczu przyjęliśmy ze zrozumieniem, nie mieliśmy na to wpływu. Ostatnie dni potraktowaliśmy ulgowo, treningi miały luźniejszy charakter. Zawodnicy mogli złapać oddech, podleczyć urazy. Kilku chłopaków podtrzymało rytm meczowy biorąc udział w a-klasowym spotkaniu rezerw. Można zatem powiedzieć, że nie ma tego złego, co na dobre by nie wyszło. Spotkanie z Beskidem zostało przełożone na prośbę rywala. Lider przegrał w Żywcu z Koszarawą, więc szybko będzie chciał wrócić na zwycięskie tory.
SportoweBeskidy.pl: Zajmujecie dziewiąte miejsce w tabeli. Szósta lokata wydaje się być w waszym zasięgu, bowiem do Koszarawy Żywiec tracicie tylko cztery punkty. O co MRKS-u będzie walczył w końcówce sezonu? M.B.: Mamy swoje cele i ambicje. Chcemy utrzymać wysoką pozycję w tabeli uwzględniającej rundę wiosenną. Biorąc pod uwagę tabelę uwzględniającą wszystkie mecze, to w środkowej strefie jest duży ścisk. Tracimy cztery punkty do Koszarawy, mamy pięć przewagi nad miejscem 13. zajmowanym przez Skałkę. Celujemy w górną połowę stawki. Myślimy także o przyszłości, o kolejnym sezonie. Na pewno w najbliższych meczach szanse otrzymają zawodnicy, który grali mniej, ogrywał będę młodzież.
SportoweBeskidy.pl: Młodych zawodników w drużynie jest sporo... M.B.: Rafał Adamczyk i Michał Adamus jako młodzieżowcy grali w zespole w poprzednim sezonie. W trwającym potwierdzają swoją przydatność. Jakub Raszka rozegrał kilka dobrych spotkań. Musi pracować nad ustabilizowaniem formy. Dominik Gałan zaliczył kilka występów. Filip Habydoń i Andrii Maliarchuk to zawodnicy z rocznika 1997, więc jeszcze przez dwa lata będą młodzieżowcami. Podobnie jak Robert Jastrzębski, który zmagał się z problemami zdrowotnymi. W pierwszym zespole jeszcze nie zadebiutował, ale w kilku spotkaniach rezerw pokazał się z dobrej strony. Wymienieni zawodnicy w przyszłości mogą stanowić o sile zespołu.
SportoweBeskidy.pl: MRKS doznał wiosną jednej porażki, przegraliście tylko z zespołem z Wisły. Cztery zwycięstwa i trzy remisy zanotowaliście w pozostałych meczach. W tabeli rundy rewanżowej zajmujecie piątą pozycję. Jesienią, przede wszystkim w pierwszej fazie rundy, spisywaliście się słabiej. Z czego to wynikało? M.B.: Z zespołu odeszło kilku zawodników, w tym Tomasz Kozioł i Mateusz Wójcikiewicz. Młoda drużyna potrzebowała czasu. To pierwszy czynnik. Na pewno dobrze przepracowany okres zimowy, m.in. pod kątem przygotowania fizycznego procentuje. Potrafimy wychodzić w końcówkach meczów z opresji. Dla przykładu ze Skałką przegrywaliśmy 1:3, a doprowadziliśmy do remisu. Wyciągniemy przed następnym sezonem wnioski z słabszego początku rozgrywek. Zawodnicy inaczej podejdą do kwestii wakacyjnych wyjazdów. Zależy mi na tym, aby od początku przygotowań frekwencja była wysoka. Było sporo absencji blisko rok temu i nie zdążyliśmy się przygotować odpowiednio. Przegraliśmy pierwszy mecz, pechowo drugi, spadliśmy na ostatnie miejsce i zrobiło się nerwowo. Tego chcemy uniknąć. SportoweBeskidy.pl: W minionej kolejce przegrał lider ze Skoczowa, przegrał wicelider z Dankowic, wobec kolejne porażki z wyścigu o mistrzostwo odpadła Wisła. Nikt nie chce wygrać ligi? M.B.: Spokojnie podchodziłbym do tematu mistrzostwa. Najmocniej zaangażowany w grę o awans jest Beskid Skoczów i to jest moim zdaniem główny faworyt. Gra najrówniej. Przegrał ostatnio z Koszarawą, ale do meczu przystąpił osłabiony brakiem kilku kluczowych zawodników. O awans powalczyć chciał także Góral, ale porażka w Skoczowie mocno ograniczyła szanse na dogonienie rywala. Ponadto zespół z Żywca miał dużą stratę po pierwszej rundzie. Wysoko jest Pasjonat, którego nie można lekceważyć.
SportoweBeskidy.pl: Pracował pan na poziomie IV ligi. Kandydaci do mistrzostwa odnaleźliby się w IV-ligowych realiach. M.B.: Do odważnych świat należy! Różnica pomiędzy A-klasa a „okręgówką” czy pomiędzy „okręgówką” a IV liga jest spora, ale uważam, że czołowe zespoły naszej „okręgówki” poradziłyby sobie w IV lidze. W klubach walczących o mistrzostwo wiedzą co robią. Na pewno działacze zdają sobie sprawę z konieczności wzmocnienia zespołu po awansie. Rosną wymagania sportowe, rosną także wydatki. Dobry przykład stanowi Spójnia Landek, która po awansie do IV ligi spadła, ale szybko ponownie awansowała. W Landeku poznali IV ligę, nauczyli się jej, a teraz radzą sobie na tym szczeblu. IV liga w przyszłym sezonie z całą pewnością będzie trudna, na co wpływ będzie miała reorganizacja III ligi. Łatwo nie będzie, ale dobrze zorganizowany klub sobie poradzi.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. M.B.: Dziękuję.