Marcin Nikiel w STREFIE WYWIADU: Mamy czym przyciągnąć czytelników
Jak w każdy wtorek prezentujemy rozmowę w ramach naszej STREFY WYWIADU. A że bieżących tematów jest sporo, jednocześnie znajdujemy się na przełomie sezonów, to „przepytany” został Marcin Nikiel, redaktor naczelny portalu SportoweBeskidy.pl.
SportoweBeskidy.pl: Wydarzenie „na czasie” to II Gala Klasy Okręgowej „Futbolowe Asy Beskidów”. Niektórzy nie dowierzali – mówimy o „okręgówce”, która właśnie zyskała tytularnego sponsora, poznajemy także już w czerwcu terminarz inauguracji nowego sezonu... Marcin Nikiel: Mam przeczucie, że minioną Galę będzie można uznać po latach za historyczną. Czasy zmieniają się i czy tego chcemy, czy nie kwestie finansowe odgrywają także na tym poziomie istotną rolę. Od kilku tygodni trwały rozmowy z firmą Profi Credit, by jak najlepiej przygotować się do współpracy, która przyniesie obopólne korzyści. Słyszę i czytam różne opinie kibiców w tym temacie, ale przecież w największym stopniu na finansowym wsparciu skorzystają same kluby, co pewnie w najbliższych dniach zostanie wyklarowane. W Polsce jest tylko kilka lig z tytularnym sponsorem, a na skalę beskidzkiego regionu to rzecz bez precedensu. Warto takie działania podejmować i jak się okazuje można podążać w jednym kierunku. A o tym, że beskidzki związek piłkarski dopasowuje się do czasów współczesnych, a przez to rozwija, świadczy również ogłoszenie podczas Gali zestawu par 1. kolejki nowego sezonu. Zależało nam, aby właśnie w ten sposób wzbogacić całe wydarzenie.
SportoweBeskidy.pl: A obecność Bożydara Iwanowa? Też wzbudziła niemałe poruszenie. M.N.: Ranga każdej imprezy wzrasta, gdy pojawia się postać znana z telewizji, tym bardziej jeszcze kojarzona doskonale przez chyba wszystkie osoby obecne na Gali. Bożydar Iwanow od wielu miesięcy, choć z racji innych obowiązków z różną częstotliwością, pojawia się na naszych łamach i kieruje sporo ważnych słów do kibiców. Zresztą na Gali było dokładnie tak samo. Trudno nie zgodzić się z wyrażoną przez niego opinią, że dziennikarze są od tego, aby pewne sprawy oceniać i komentować. A zwłaszcza w Bielsku na słowa krytyki reaguje się w środowisku sportowym bardzo alergicznie. Podbeskidzie, któremu Bożydar Iwanow trochę czasu w swoim wystąpieniu poświęcił, nie rozwija się jako klub w dobrą stronę i jest to dla mnie oczywiste. W beskidzkim regionie są utalentowani młodzi piłkarze, pracowici i fachowo przygotowani trenerzy, a jednak w sztabie Podbeskidzia rolę asystenta pełni Słowak, a zespół wzmacnia się zawodnikiem z Japonii. Rzeczywiście szkoda też, że historia Kamila Adamka, który przebył drogę z „okręgówki” do ekstraklasy, skończyła się w Bielsku-Białej tak szybko. Wracając do naszej Gali i jej gościa specjalnego, otrzymuję sygnały z beskidzkich klubów obecnych podczas wydarzenia, że spotkanie ze znanym dziennikarzem było dla nich cennym przeżyciem. Dla samej Gali to duży prestiż, podobnie jak pochwały Bożydara Iwanowa pod adresem organizatorów. Nie było przypadkiem to, iż użyłem w jego kontekście określenia „przyjaciel portalu SportoweBeskidy.pl”.
SportoweBeskidy.pl: To był sezon Spójni Landek, która zgarnęła wiele wyróżnień w trakcie Gali. Nagroda specjalna dla prezesa tego klubu Wojciecha Koźlika to zapewne również nie przypadek? M.N.: Tu nie może być mowy o żadnym wyborze przypadkowym, czy odnoszącym się tylko do sympatii. Z prezesem Wojciechem Koźlikiem nie mieliśmy do tej pory zbyt wielu okazji do rozmów. Ale nagrodę przyznaną przez portal SportoweBeskidy.pl mogę w jasny sposób uzasadnić. Sztuką jest wygrywać i być cały czas na szczycie, ale równie wielki podziw i szacunek wzbudza podnoszenie się po porażkach. I to najlepsza argumentacja, bo w Landeku nie załamano się spadkiem, a konsekwentnie wzmocniono zespół. Jasne, można mówić, że ta drużyna była skazana na tytuł mistrzowski, ale i tak należało udowodnić to na boisku. Spójnia to zrobiła, choć nie było łatwo. Na nagrody i honory w pełni drużyna, trener i działacze zasłużyli.
SportoweBeskidy.pl: Co jeszcze zapamiętamy z minionego sezonu w odniesieniu do beskidzkiego futbolu? M.N.: Na pewno ambitny bój GKS-u Radziechowy o uniknięcie degradacji. Byłem na kilku meczach tego zespołu i naprawdę ciężko uwierzyć, że to tegoroczny spadkowicz z IV ligi. Zobaczymy, co wydarzy się dalej, bo jak słyszymy degradacja nie jest jeszcze przesądzona. Tak to niestety jest, że jedyną szansą „Fiodorów” na pozostanie w IV lidze byłoby teraz czyjeś nieszczęście. Natomiast cała historia może pokazać, że zwyczajnie opłaca się grać do samego końca. Niepokoją mnie zawirowania w Góralu. Wiosną trenerzy zmieniali się kilka razy, po sezonie natomiast przywrócono dawną nazwę klubu. Budzi to w środowisku ogromne emocje i kontrowersje. Oby znaleziono ostatecznie rozwiązanie, które zapobiegnie dalszym dyskusjom i sporom, bo kondycja żywieckiej piłki ma się dziś – delikatnie mówiąc – kiepsko. W pamięci zapadła mi także heroiczna walka Cukrownika Chybie. Nic nie wskazywało, że ten zespół utrzyma się w lidze okręgowej. Z perspektywy większości sezonu to jednak jakiś... cud. Z uznaniem mogę wypowiedzieć się poza tym o pracy trenera Ireneusza Kościelniaka, który sięgnął z Drzewiarzem po wicemistrzostwo w IV lidze, a teraz wykonuje swoje obowiązki już w sztabie szkoleniowym GKS-u Katowice. Tu warto powtórzyć, że beskidzki region trenerów utalentowanych posiada. Również to jest wartościowa myśl płynąca z minionych rozgrywek.
SportoweBeskidy.pl: Portal SportoweBeskidy.pl wszystkim tym wydarzeniom towarzyszy. Jakie są najbliższe plany rozwoju, o których można już teraz poinformować czytelników? M.N.: W ostatnim okresie zaobserwowaliśmy bardzo pozytywny wzrost wszelkich statystyk oglądalności naszego serwisu. To cieszy, bo pokazuje, że jednak mamy tu treści, które kibiców piłkarskich i nie tylko w beskidzkim regionie przyciągają. Myśląc o rozwoju portalu zmierzamy oczywiście w kierunku takim, jaki w znacznym stopniu nakreślają nasi czytelnicy. Magnes to rzecz jasna futbol, niekoniecznie ten III-ligowy, czy IV-ligowy, ale na poziomie klasy okręgowej bądź naszych a-klas. Chcielibyśmy uruchomić kanał telewizyjny Sportowych Beskidów, który filmowymi materiałami przybliżałby wydarzenia w beskidzkim sporcie. Jest to natomiast przedsięwzięcie, które trzeba odpowiednio przygotować, by zagwarantować jakość. A nie tylko używać szumnych określeń. Mamy gdzieś na uwadze także nowy design portalu. Ten obecny sprawdził się, ale pewnych odświeżeń i retuszów można w wersji obecnej dokonać. Tym bardziej, że na początek przyszłego roku przypada 10-lecie portalu SportoweBeskidy.pl, bez którego wielu kibiców chyba nie wyobraża sobie codziennego przeglądu informacji w beskidzkim sporcie. Czasu wiele zatem nam nie zostało. A przecież „lada dzień” rozpoczyna się kolejny sezon i mnóstwo codziennej pracy. Wyraźnie podkreślę, że nie jest to żadne narzekanie, bo ciągle sprawia nam ona satysfakcję.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. M.N.: Dziękuję.