Założyciel klubu bokserskiego Ring Bielsko jest kolejnym gościem wtorkowej STREFY WYWIADU. Marcin Paszko, bo o nim mowa, w młodości, w jednym zespole z Piotrem Gruszką, trenował siatkówkę w BBTS-ie Bielsko-Biała. Później przerzucił się na boks. W swoim klubie szkoli miłośników tej dyscypliny sportowej, także przedstawicielki płci pięknej. Być może w Ringu pojawi się następca Mariana Kasprzyka.

ring bielsko paszekMarcin Paszko (po prawej) ze swoim podopiecznym Kamilem Kowalczykiem

SportoweBeskidy.pl: Ring powstał w listopadzie zeszłego roku. Kiedy i w jakich okolicznościach zrodził się pomysł utworzenia klubu bokserskiego? Marcin PaszkoBoks trenuje od kilkunastu lat. Jestem bielszczaninem, nie byłem zawodnikiem żadnego klubu, ponieważ w Bielsku-Białej i okolicy takiego nie było. Zajęcia, w których brałem udział prowadzili najczęściej byli bokserzy. Spotykaliśmy się to tu, to tam, w wynajętej szkolnej sali itp. Wszystko odbywało się na nieco nieoficjalnych zasadach. Przygodę z boksem rozpocząłem po 20 roku życia, dlatego nie nastawiałem się na wynik. Nie mam na swoim koncie żadnej oficjalnej walki, tym się nie mogę pochwalić. Stoczyłem wiele potyczek treningowych, sparingowych. Feliks "Papa" Stamm wybitnym zawodnikiem nie był, natomiast każdy wie, jakim był trenerem. Jest dla mnie pewnym wzorem, przykładem. Jestem pasjonatem, analitykiem, obserwatorem boksu. Oglądając walki nigdy nie zwracam uwagi na to kto wygra, kto wyląduje na deskach, ale na to, dlaczego tak się stało. Kilka lat temu ukończyłem kurs trenerski, a następnie założyłem ze znajomym Bielski Klub Bokserski Beskidy, który funkcjonuje do dzisiaj, ale już bez mojego udziału. Chciałem prowadzić klub po swojemu, stąd pomysł na stworzenie własnego. W listopadzie 2013 roku powołałem do życia Ring Bielsko. 

SportoweBeskidy.pl: Jak wyglądają treningi w Ringu? Ilu zawodników uczestniczy w zajęciach? M.P.: Warunki mamy dobre. Kameralna sala jest wyposażona w niezbędny sprzęt. Posiadamy także profesjonalny ring.  Trening bokserski bez ringu jest jak strzały piłkarskie bez bramek. Treningi trwają półtora godziny. Nie ukrywam, że są ciężkie. Czasami może na tym tracę, bo jeśli ktoś uzna, że jest zbyt ciężko, to więcej nie przychodzi. Aktualnie w zajęciach uczestniczy ponad 30 osób w różnym wieku. Najmłodsi zawodnicy mają 12 lat. Jest grupa w przedziale wiekowym 12-15 lat, grupa do lat 20, kilku starszych zawodników do 25 lat oraz kilka osób trenujących dla siebie, dla utrzymania dobrej formy. W tej grupie są nawet osoby podchodzące pod 40-tkę. Nie brakuje także dziewczyn i kobiet. W przyszłym miesiącu powinna ruszyć grupa skupiająca tylko panie, ponieważ chciałby ćwiczyć w swoim gronie Obowiązuje podział na grupy początkującą oraz zaawansowaną. Prowadzę także zajęcia z kickboxingu. Jest to ciekawe uzupełnienie treningu bokserskiego. Podczas zajęć kładę nacisk przede wszystkim na technikę, bo to jest podstawa. Bez tego nie da się iść dalej. Czasami męczę zawodników tymi elementami, ale tak jak wspomniałem, to jest podstawa. Zaczynamy zawsze od mocnej rozgrzewki, która przeplatana jest elementami stricte bokserskimi. Część główna oczywiście zależy od założeń. Technika, wytrzymałość, siła, treningi różnicujemy. Do tego dochodzą walki zadaniowe, elementy walki i sparingi. Każdy trening w tygodniu jest inny.  

marcin paszko

SportoweBeskidy.pl: Wasi wychowankowie biorą udział w turniejach, meczach bokserskich? M.P.: Tak. W miarę możliwości staramy się brać udział w turniejach. Niedawno byłem z Kamilem Kowalczykiem na turnieju w Dąbrowie Górniczej, podczas którego stoczył swoją pierwszą oficjalną walkę. Trenuje pod moim okien od roku. Jestem zadowolony z jego występu. Zawalczył bardzo fają walkę. Takie występy dają kopa do dalszej pracy. Byliśmy także na zawodach pod koniec zeszłego roku. Następny wyjazd planujemy w maju. Często dogadujemy się z innymi klubami i umawiamy walki sparingowe. 

Niestety sytuacja boksu w Polsce nie jest kolorowa. Kiedyś na wzór chociażby piłki nożnej były rozgrywki I czy II ligi. Co weekend odbywał się mecze. Teraz wszystko ogranicza się do zawodów organizowanych przez kluby. My jeździmy na razie na turnieje pierwszego kroku, w których uczestniczą bokserzy mający na swoich kontach do pięciu walk. paszko marcin

SportoweBeskidy.pl: Doczekamy się następców Mariana Kasprzyka? Są szanse na wychowanie zawodnika tej klasy? M.P.: Szanse na pewno są, bo są chłopcy, którzy oddają się tej dyscyplinie. Trenują ciężko i z pasją. Z drugiej jednak strony nie jest to łatwe zadanie. Wystarczy spojrzeć na kondycję polskiego boksu. Marian Kasprzyk jest mistrzem olimpijskim, a my na ostatnią olimpiadę nie wysłaliśmy żadnego boksera. Ciężko w tym przypadku mówić o następcach tak utytułowanego zawodnika. Nie można jednak siedzieć z założonymi rękami. Trzeba działać. Robimy w Ringu swoje.

SportoweBeskidy.pl: Plany na najbliższą, klubową przyszłość? M.P.: Jesteśmy młodym klubem, który dopiero się rozwija. Zdajemy sobie sprawę z tego, że temu rozwojowi trzeba pomóc. Bardzo bym chciał zorganizować porządny turniej. To byłby impuls dla bielskiego boksu. Myślę o zawodach pierwszego kroku. To są naprawdę fajne imprezy, na które przyjeżdża kilkudziesięciu zawodników. Walki trwają cały dzień. Taki mam pomysł, który chciałbym zrealizować w przyszłym roku. Może znajdzie się jakiś sponsor, może w organizacje zaangażuje się miasto.  

SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. M.P.: Dziękuję.