Piłka nożna - Liga Okręgowa
Marek Bakun: W Cieszynie non stop odbijaliśmy się od ściany
Pewne jest już, że żadnego z klubów z Cieszyna nie zobaczymy w nowym sezonie na poziomie ligi okręgowej. Występujący dotąd na tym szczeblu TS 1909 Piast ku ogólnemu zdumieniu zakończył działalność nad Olzą, przenosząc się po części do Dębowca. O kulisach rozłamu i fuzji opowiada w STREFIE WYWIADU Marek Bakun, związany przez lata z cieszyńskim futbolem, a obecnie odpowiadający za wyniki Strażaka.
SportoweBeskidy.pl: Cieszyn chyba jest jakiś pechowy do piłki nożnej...
Marek Bakun: Po części tak można powiedzieć. Nie mamy niestety jako miasto szczęścia do władz, które chciałyby pomóc w tym, aby sport się rozwijał. Generalnie nie jest on od lat w najlepszej kondycji i nie tyczy się to tylko piłki nożnej.
SportoweBeskidy.pl: Nie ma pan wrażenia, że to, co wydarzyło się niedawno jest pokłosiem rozłamu, jaki 4 lata temu dokonał się w Cieszynie?
M.B.: Myślę, że nie. Gdyby władze miały inne spojrzenie na sport, to oba kluby – i TS 1909 Piast, i CKS Piast – mogłyby zupełnie dobrze, a zarazem niezależnie od siebie funkcjonować. Z zachowaniem oczywiście pewnych różnic, ale sytuacja mogłaby przypominać Bielsko-Białą. Tam też jeden klub dominuje, w tym przypadku wcale nie musiałby to być ten nasz, ale są i inne, które miasto także wspiera.
SportoweBeskidy.pl: Gdy wysłaliście sygnały, że sytuacja nie jest dobra pojawiła się jakaś wola ratunku ze strony włodarzy Cieszyna?
M.B.: Ostatnią rozmowę z panią burmistrz i wiceburmistrzem odbyliśmy w lutym, sygnalizując problem, że przy takiej skali dofinansowania nie mamy prawa przetrwać. Otrzymaliśmy słowne zapewnienie, że dodatkowe środki się znajdą. Od tego momentu kontaktu z ratuszem nie ma i uznaliśmy, że nie ma sensu tego ciągnąć. Chyba za dużo razy prosiliśmy o wsparcie przez te 4 lata. W normalnie działającym samorządzie siada się do konkretnych rozmów. Nam nie chodziło absolutnie o to, aby miasto wyłożyło całość pieniędzy potrzebnych na działalność klubu. Czasami wystarczy dać odpowiednie narzędzia, a w tym przypadku takiej woli nie było. Non stop odbijaliśmy się od ściany.
SportoweBeskidy.pl: A może jakaś propozycja padłaby, a wszystko pokrzyżowała finalnie pandemia?
M.B.: Pandemia nie ma z tym nic wspólnego. Gdyby ktoś zasygnalizował, że czasy są trudne i musimy jeszcze trochę zaczekać, to pewnie byśmy rozważali takie rozwiązanie. Decyzja o wyprowadzce z Cieszyna dojrzewała w nas od roku. Gdy awansowaliśmy do „okręgówki” mieliśmy finansowanie z miasta na poziomie 60 tys. zł. Resztę potrzebną potrafiliśmy sobie jako klub wypracować. Na ten rok przewidziano dla nas 22,5 tys. zł dotacji, w dodatku w rozbiciu na 2 transze. To wiele mówi. Tym bardziej takie podejście smuci, że dzięki działalności klubu poprzez organizację obozów zapewniliśmy miastu ponad 300 tys. zł wpływów na przestrzeni 4 lat, jednocześnie uzyskując 90 tys. zł w formie dotacji. Kto więc był tu tak naprawdę beneficjentem? Do Cieszyna sprowadziliśmy zaplecze ekstraklasowych zespołów Piasta Gliwice czy Śląska Wrocław, było szereg mniejszych klubów, akademie z reprezentantami Polski Pawłem Golańskim, Grzegorzem Mielcarskim i Łukaszem Gorszkowem.
SportoweBeskidy.pl: Czym motywowana była tak drastyczna obniżka dotacji?
M.B.: Należałoby zapytać w ratuszu.
SportoweBeskidy.pl: A wy co usłyszeliście?
M.B.: Że na piłkę nożną w Cieszynie, a więc TS Piast, CKS Piast i UKS, przekazywane jest i tak 90 tys. zł. A założenia są takie, o czym pani burmistrz nam wspomniała, aby to wsparcie jeszcze ograniczyć i odejść od dotowania seniorskiego futbolu. Tak wygląda niestety podejście do sportu. Nam zapaliło się wówczas światełko ostrzegawcze.
SportoweBeskidy.pl: Stąd też pomysł na fuzję ze Strażakiem Dębowiec?
M.B.: Dokładnie. Nie mogliśmy sobie pozwolić na to, aby nagle zostać bez grosza. Pół roku rozmawialiśmy o tym, aby stworzyć coś fajnego w miejscu, gdzie jest ku temu przychylność. W Dębowcu gmina jest zaangażowana we wspieranie klubu, zresztą powiem tylko, że dotacja znacznie przewyższa tą, którą mieliśmy na ten rok w Cieszynie. Mam z Dębowcem zresztą fajne wspomnienia, tu w 2002 roku startowałem z „trenerką”.
SportoweBeskidy.pl: „Okręgówka”, czy jednak A-klasa w nowym sezonie?
M.B.: Na 90 procent przystąpimy do gry w A-klasie. Drużyna będzie złożona w większości z zawodników Strażaka, bo tylko kilku piłkarzy zdecydowało się przejść do Dębowca z Cieszyna. Dodam, że nikogo do tego nie obligowaliśmy. Każdy, kto miał inny pomysł na siebie otrzymał całkowicie wolną rękę.
SportoweBeskidy.pl: Pierwsze cele?
M.B.: Chcemy na razie zbudować fajny zespół i poukładać odpowiednio to, co mamy. Liczbowo wygląda to całkiem nieźle. A co do jakości? Nie powiem, że jest super, ale uważam, że przy odrobinie solidnego, mocnego zaangażowania Strażak może się liczyć w a-klasowych rozgrywkach.
Marek Bakun: Po części tak można powiedzieć. Nie mamy niestety jako miasto szczęścia do władz, które chciałyby pomóc w tym, aby sport się rozwijał. Generalnie nie jest on od lat w najlepszej kondycji i nie tyczy się to tylko piłki nożnej.
SportoweBeskidy.pl: Nie ma pan wrażenia, że to, co wydarzyło się niedawno jest pokłosiem rozłamu, jaki 4 lata temu dokonał się w Cieszynie?
M.B.: Myślę, że nie. Gdyby władze miały inne spojrzenie na sport, to oba kluby – i TS 1909 Piast, i CKS Piast – mogłyby zupełnie dobrze, a zarazem niezależnie od siebie funkcjonować. Z zachowaniem oczywiście pewnych różnic, ale sytuacja mogłaby przypominać Bielsko-Białą. Tam też jeden klub dominuje, w tym przypadku wcale nie musiałby to być ten nasz, ale są i inne, które miasto także wspiera.
SportoweBeskidy.pl: Gdy wysłaliście sygnały, że sytuacja nie jest dobra pojawiła się jakaś wola ratunku ze strony włodarzy Cieszyna?
M.B.: Ostatnią rozmowę z panią burmistrz i wiceburmistrzem odbyliśmy w lutym, sygnalizując problem, że przy takiej skali dofinansowania nie mamy prawa przetrwać. Otrzymaliśmy słowne zapewnienie, że dodatkowe środki się znajdą. Od tego momentu kontaktu z ratuszem nie ma i uznaliśmy, że nie ma sensu tego ciągnąć. Chyba za dużo razy prosiliśmy o wsparcie przez te 4 lata. W normalnie działającym samorządzie siada się do konkretnych rozmów. Nam nie chodziło absolutnie o to, aby miasto wyłożyło całość pieniędzy potrzebnych na działalność klubu. Czasami wystarczy dać odpowiednie narzędzia, a w tym przypadku takiej woli nie było. Non stop odbijaliśmy się od ściany.
SportoweBeskidy.pl: A może jakaś propozycja padłaby, a wszystko pokrzyżowała finalnie pandemia?
M.B.: Pandemia nie ma z tym nic wspólnego. Gdyby ktoś zasygnalizował, że czasy są trudne i musimy jeszcze trochę zaczekać, to pewnie byśmy rozważali takie rozwiązanie. Decyzja o wyprowadzce z Cieszyna dojrzewała w nas od roku. Gdy awansowaliśmy do „okręgówki” mieliśmy finansowanie z miasta na poziomie 60 tys. zł. Resztę potrzebną potrafiliśmy sobie jako klub wypracować. Na ten rok przewidziano dla nas 22,5 tys. zł dotacji, w dodatku w rozbiciu na 2 transze. To wiele mówi. Tym bardziej takie podejście smuci, że dzięki działalności klubu poprzez organizację obozów zapewniliśmy miastu ponad 300 tys. zł wpływów na przestrzeni 4 lat, jednocześnie uzyskując 90 tys. zł w formie dotacji. Kto więc był tu tak naprawdę beneficjentem? Do Cieszyna sprowadziliśmy zaplecze ekstraklasowych zespołów Piasta Gliwice czy Śląska Wrocław, było szereg mniejszych klubów, akademie z reprezentantami Polski Pawłem Golańskim, Grzegorzem Mielcarskim i Łukaszem Gorszkowem.
SportoweBeskidy.pl: Czym motywowana była tak drastyczna obniżka dotacji?
M.B.: Należałoby zapytać w ratuszu.
SportoweBeskidy.pl: A wy co usłyszeliście?
M.B.: Że na piłkę nożną w Cieszynie, a więc TS Piast, CKS Piast i UKS, przekazywane jest i tak 90 tys. zł. A założenia są takie, o czym pani burmistrz nam wspomniała, aby to wsparcie jeszcze ograniczyć i odejść od dotowania seniorskiego futbolu. Tak wygląda niestety podejście do sportu. Nam zapaliło się wówczas światełko ostrzegawcze.
SportoweBeskidy.pl: Stąd też pomysł na fuzję ze Strażakiem Dębowiec?
M.B.: Dokładnie. Nie mogliśmy sobie pozwolić na to, aby nagle zostać bez grosza. Pół roku rozmawialiśmy o tym, aby stworzyć coś fajnego w miejscu, gdzie jest ku temu przychylność. W Dębowcu gmina jest zaangażowana we wspieranie klubu, zresztą powiem tylko, że dotacja znacznie przewyższa tą, którą mieliśmy na ten rok w Cieszynie. Mam z Dębowcem zresztą fajne wspomnienia, tu w 2002 roku startowałem z „trenerką”.
SportoweBeskidy.pl: „Okręgówka”, czy jednak A-klasa w nowym sezonie?
M.B.: Na 90 procent przystąpimy do gry w A-klasie. Drużyna będzie złożona w większości z zawodników Strażaka, bo tylko kilku piłkarzy zdecydowało się przejść do Dębowca z Cieszyna. Dodam, że nikogo do tego nie obligowaliśmy. Każdy, kto miał inny pomysł na siebie otrzymał całkowicie wolną rękę.
SportoweBeskidy.pl: Pierwsze cele?
M.B.: Chcemy na razie zbudować fajny zespół i poukładać odpowiednio to, co mamy. Liczbowo wygląda to całkiem nieźle. A co do jakości? Nie powiem, że jest super, ale uważam, że przy odrobinie solidnego, mocnego zaangażowania Strażak może się liczyć w a-klasowych rozgrywkach.