To była najlepsza pierwsza część sezonu Rekordu w całej III-ligowej historii tej drużyny. To fakt, nie opinia. "Biało-zieloni" zimę spędzą na pozycji lidera, mając 4 punkt przewagi nad rezerwami Śląska. Przewaga ta mogła być bardziej okazała, wszak dziś obie ekipy stoczyły bezpośredni bój. O niekorzystnym wyniku - z perspektywy Cygańskiego Lasu - w dużej mierze zadecydował nie najlepszy początek w wykonaniu bielszczan. 

 

Ekipa z Wrocławia od pierwszego gwizdka sędziego przejęła inicjatywę w tym meczu. To bardzo szybko przyniosło im zamierzony rezultat. W 7. minucie Jakub Lutostański głową z bliskiej odległości pokonał bramkarza Rekordu. Chwilę później na listę strzelców wpisał się Mateusz Stawny i było już 2:0. Ten wynik utrzymał się do końca pierwszej połowy, choć wrocławianie mieli jeszcze swoje okazje, aby "dobić" ekipę z Bielska-Białej. Rekord najlepszą okazję do zdobycia bramki miał po upływie półgodziny gry. Wówczas to próba Daniela Świderskiego została zatrzymana przez bramkarza rezerw Śląska. 

 

Zgoła inny był obraz drugiej połowy. W 48. minucie bramkę kontaktową dla "rekordzistów" zdobył Daniel Kamiński, który celnym uderzeniem z okolic "16" zaskoczył Bartosza Głogowskiego. Następnie oglądaliśmy najlepszy fragment Rekordu w tym spotkaniu. Bielszczanie zepchnęli wicelidera do defensywy i szukali ambitnie odwrócenia losów spotkania. Tu można przywołać okazję Kacpra Kasprzaka, znów jednak dobrze interweniował bramkarz Śląska II. Wszelkie nadzieje bielszczan zostały praktycznie przekreślone w 76. minucie, gdy stratę Mateusza Pańkowskiego na gola zamienił Hubert Muszyński.