Mariusz Dziadek w STREFIE WYWIADU: Liczymy na wychowanków w przyszłości
– Zarówno ja, jak i trener seniorów Marek Bakun zbyt długo graliśmy w piłkę, aby nie być świadomym tego, że walczy się o jak najwyższe cele i stawia się je ambitnie – mówi nam Mariusz Dziadek, który od początku bieżącego miesiąca pełni funkcję dyrektora sportowego Piasta Cieszyn, a dziś jest gościem naszej STREFY WYWIADU.
SportoweBeskidy.pl: 1 kwietnia na oficjalnym profilu Piasta Cieszyn na Facebooku pojawiła się informacja, że został pan dyrektorem sportowym klubu. Nie był to jednak prima aprilis. Mariusz Dziadek tę funkcję już pełni aktywnie? Mariusz Dziadek: Jako dyrektor ds. sportowych mam określone zadania do wykonania. Zajmuję się przede wszystkim stroną organizacyjną i wszystkim co jest z tym związane, a więc choćby wyjazdy na mecze, czy terminy spotkań naszych drużyn. Jest sporo pracy natury logistycznej, bo Piast Cieszyn ma obecnie 5 grup młodzieżowych występujących w rozgrywkach poszczególnych roczników, do tego drużynę seniorów oraz dzieci. Wiele kwestii ustalamy wspólnie z koordynatorem grup młodzieżowych Markiem Bakunem. Istotne w moich obowiązkach są kwestie dotyczące transferów, zwłaszcza młodych zawodników. Poza tym zajmuję się nadzorowaniem ze strony klubu współpracy z MOSiR-em, która dobrze się układa. Na linii klub-miasto należy wypracować właściwy model działań, z których obie strony będą zadowolone.
SportoweBeskidy.pl: Jest pan jednocześnie trenerem w cieszyńskim klubie. M.D.: Prowadzę dwie grupy młodzieżowe – zespół juniorów młodszych występujący w II lidze wojewódzkiej i mierzący się z mocnymi ekipami w skali województwa – GKS-em Tychy, Ruchem Chorzów, Podbeskidziem Bielsko-Biała, czy Odrą Wodzisław. Druga z grup to żaki, które także mają swoje rozgrywki ligowe. Cieszy nas to, że bardzo duże jest zainteresowanie ze strony dzieci, dzięki czemu mamy z kim pracować. Dodam, że poza grupami rozgrywkowymi Piasta są u nas w klubie dwie „naborówki” oraz około 60 dzieci w ramach piłkarskiego przedszkola. Nasze założenie jest takie, aby młode osoby do tej aktywności cały czas zachęcać, oferując im dobre warunki i odpowiednio wysoką jakość szkolenia. Ten narybek ma w przyszłości zagwarantować to, że cieszyńskich barw bronić będą już jako seniorzy wychowankowie klubu.
SportoweBeskidy.pl: Młodzież kosztem „zaciągu” zawodników choćby zza południowej granicy? M.D.: Wiadomo, jak dużą rolę odgrywają dziś możliwości finansowe. My takich nie mamy, jak choćby rywalizująca z nami o awans do „okręgówki” Błyskawica Drogomyśl. Przy większym budżecie wiele rzeczy przychodzi mimo wszystko łatwiej i na więcej można sobie pozwolić. W kontekście dalszego rozwoju klubu ogromne nadzieje wiążemy z campingiem Olza, który dzierżawimy od miasta. Mamy już zapewnionych kilka zgrupowań drużyn na okres letni. Jeśli ten kierunek ruszy, to również z korzyścią dla Piasta i rozwoju sportu w Cieszynie. Zależy nam, by Piast szedł do przodu. Nieprzypadkowo mówi się, że cieszyński futbol stać na więcej, niż obecnie.
SportoweBeskidy.pl: Wywołał pan temat walki o mistrzostwo skoczowskiej A-klasy. Jest w Cieszynie takie „ciśnienie”? M.D.: Zarówno ja, jak i trener seniorów Marek Bakun zbyt długo graliśmy w piłkę, aby nie być świadomym tego, że walczy się o jak najwyższe cele i stawia się je ambitnie. Klub przeszedł ostatnio pewne zawirowania związane z jego władzami, ale wszystko zmierza teraz w dobrym kierunku. Celem jest awans do ligi okręgowej, ale nikt nikomu głowy nie urwie w przypadku zajęcia ostatecznie innego miejsca, aniżeli pierwsze. Oczywiście byłaby to nasza porażka. Nie po to przed sezonem czynione były starania, aby zespół po spadku z „okręgówki” nie rozleciał się. Liga jest na takim etapie, że wszystko może się zdarzyć. Wicelider ma tyle samo punktów co my, a najważniejsze mecze dopiero przed nami.
SportoweBeskidy.pl: Prowadził pan wcześniej a-klasowego Morcinka Kaczyce, który przeżywał wówczas kłopoty organizacyjne. Kluby rzeczywiście mają dziś tak ciężko? M.D.: W każdej lidze są drużyny wiodące – czy to w „okręgówce”, czy w A-klasie. Część zespołów prezentuje więc naprawdę przyzwoity poziom. Te z naszego podokręgu, awansując do wyższej ligi, na pewno sobie w niej poradzą. To, co obserwuję i na czym wiele klubów cierpi, to brak odpowiedniego zaplecza młodzieży. Młodych zawodników z klubów „pozabierały” orliki. Mam kontakt ze środowiskiem piłkarskim w Kaczycach, czy Hażlachu i widzę, jak tam to wygląda. Na zajęcia klubowe chodzi po kilku piłkarzy, a na orlikach grają po cztery drużyny. Pełno jest w regionie rozgrywek amatorskich, które cieszą się dużym zainteresowaniem. Gra w nich przecież nawet Irek Jeleń, a przecież bez przeszkód mógłby pomóc nam, czy nawet jakiemuś klubowi z regionu z wyższych lig. Zwłaszcza w mniejszych miejscowościach dzisiejsze problemy biorą się z faktu, że nie ma tyle młodzieży, co jeszcze przed laty.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. M.D.: Dziękuję.