
Piłka nożna - Piłka nożna kobiet
Mecz przez duże "M"
Drugą fazę rozgrywek ekstraligowych żywieckie piłkarki zainaugurowały we Wrocławiu, gdzie nie tak dawno miejscowy AZS pokonały bez problemów.
Wydarzeniami środowego starcia można by bez trudu obdzielić kilka innych potyczek na tym szczeblu. Nie wszystkie „momenty” meczu były jednak pozytywne. Te jednak dla Mitechu miały miejsce w premierowej części. W 30. minucie Patrycja Wiśniewska, a w 38. minucie Magdalena Matyja wykorzystały sytuacje sam na sam z bramkarką AZS-u, dzięki czemu z zaliczką komfortową żywczanki udały się do szatni. Żałować mogły natomiast, że sporej przewagi nie zdołały udokumentować w sposób bardziej przejrzysty. Jedną „setkę” zmarnowała w tej odsłonie Katarzyna Wnuk, próba loba Wiśniewskiej minimalnie poszybowała nad poprzeczką, skutecznością przy strzale głową nie wykazała się także Matyja.
Mecz, który wydawał się rozstrzygnięty przy tak znacznej różnicy na boisku, nabrał odmiennego oblicza po przerwie. Wrocławianki po błędzie przyjezdnych strzeliły gola kontaktowego, natychmiast jednak w doskonałej sytuacji znalazła się Karolina Gruszka, by niepotrzebnie szukać gorzej ustawionych partnerek. W 73. minucie na murawie „zakotłowało się”, bo sędzina zawodów w sporym zamieszaniu wskazała na rzut karny dla AZS-u. Mało tego, z boiska usunęła nie mającą nic wspólnego z feralną akcją Ewelinę Prokop. Gospodynie okazji wybornej do wyrównania nie zaniechały za sprawą Joanny Wróblewskiej. Przy stanie remisowym żywiecki zespół zaatakował i swego dopiął w 81. minucie. Wnuk pomimo ostrego kąta trafiła do siatki, ale... wygranej owa bramka Mitechowi nie dała. W 88. minucie kolejna kontrowersyjna decyzja – mianowicie zagranie ręką zasłaniającej twarz Mai Stopki – dała ekipie z Wrocławia rzut wolny z idealnej pozycji. Z tej też Aleksandra Komosa została po raz trzeci w środowy wieczór pokonana, a całe emocjonujące widowisko zakończyło się podziałem punktów.
Nie sposób nie nadmienić jeszcze, że spotkanie zostało potężnie opóźnione o blisko 40. minut, choć regulamin nie przewiduje aż tak długiego oczekiwania na możliwość rozpoczęcia gry. Powód owej zwłoki? Brak zabezpieczenia medycznego w postaci karetki pogotowia.
Mecz, który wydawał się rozstrzygnięty przy tak znacznej różnicy na boisku, nabrał odmiennego oblicza po przerwie. Wrocławianki po błędzie przyjezdnych strzeliły gola kontaktowego, natychmiast jednak w doskonałej sytuacji znalazła się Karolina Gruszka, by niepotrzebnie szukać gorzej ustawionych partnerek. W 73. minucie na murawie „zakotłowało się”, bo sędzina zawodów w sporym zamieszaniu wskazała na rzut karny dla AZS-u. Mało tego, z boiska usunęła nie mającą nic wspólnego z feralną akcją Ewelinę Prokop. Gospodynie okazji wybornej do wyrównania nie zaniechały za sprawą Joanny Wróblewskiej. Przy stanie remisowym żywiecki zespół zaatakował i swego dopiął w 81. minucie. Wnuk pomimo ostrego kąta trafiła do siatki, ale... wygranej owa bramka Mitechowi nie dała. W 88. minucie kolejna kontrowersyjna decyzja – mianowicie zagranie ręką zasłaniającej twarz Mai Stopki – dała ekipie z Wrocławia rzut wolny z idealnej pozycji. Z tej też Aleksandra Komosa została po raz trzeci w środowy wieczór pokonana, a całe emocjonujące widowisko zakończyło się podziałem punktów.
Nie sposób nie nadmienić jeszcze, że spotkanie zostało potężnie opóźnione o blisko 40. minut, choć regulamin nie przewiduje aż tak długiego oczekiwania na możliwość rozpoczęcia gry. Powód owej zwłoki? Brak zabezpieczenia medycznego w postaci karetki pogotowia.