- Zagraliśmy z drużyną, która chciała grać w piłkę, ale nie wynikało z tego wiele. My cieszymy się z kolejnego zwycięstwa, choć mogliśmy wcześniej ten mecz "zamknąć" - przyznaje w rozmowie z naszym portalem trener ekipy z Bronowa, Jakub Kubica.

 

 

Mecz wybornie rozpoczął się dla beniaminka z Bronowa. Już w 7. minucie trafienie celebrował Rafał Adamczyk, który wykorzystał rzut karny podyktowany za bezsensowny faul LKS-u na Bartłomieju Ferudze. Gospodarze poszli za ciosem i w 32. minucie było już 2:0. Feruga precyzyjnie przymierzył z rzutu wolnego z okolic boku "16" po ziemi. Ostatni akcent strzelecki w tej części meczu należał jednak do drużyny z Łąki, która wykorzystała "11" sprokurowaną przez przewinienie Krystiana Cyronia. 

 

O ile w pierwszej połowie LKS miał optyczną przewagę, tak na początku drugiej połowy bronowianie odważnie ruszyli do ataku. W 49. minucie swoją szansę miał Szymon Skęczek, 120 sekund później Feruga. W 53. minucie sytuacji sam na sam nie wykorzystał Patryk Strzelczyk. Wreszcie jednak Rotuz dopiął swego w końcówce meczu. Tym razem z rzutu wolnego z okolicy 25. metra dobrze uderzył Skęczek. W doliczonym czasie gry bramkę zdobili zawodnicy z Łąki, lecz miała ona jedynie charakter redukcji rozmiarów porażki, aniżeli odmiany losów konfrontacji.