Choć mecz obrał przebieg planowy z perspektywy faworyta – w 21. minucie „w sieci” lot zakończyło uderzenie z dystansu Konrada Kudera – to szereg innych sytuacji niczego korzystnego jasieniczanom nie przysporzył. Mało tego – w 38. minucie goście tak wyegzekwowali rzut wolny, że faktem stało się niespodziewane wyrównanie po główce Marcina Domina.

Druga połowa to... ciąg dalszy komplikacji wicelidera ligi. W 64. minucie goście przeprowadzili jeden z nielicznych wypadów ofensywnych, którego następstwem był faul Sebastiana Bieńko. A że działo się to w obrębie „16”, to Mateuszowi Haborowi przyszło wykonywać rzut karny. I tak LKS Studzionka już iście sensacyjnie wyszedł na prowadzenie...

Jak można było się wówczas spodziewać, podrażnieni zawodnicy z Jasienicy przypuścili szturm na bramkę gości. W 71. minucie ponownie był remis. Zagranie Mariusza Dusia minęło wszystkich defensorów LKS-u, a perfekcyjnie po przyjęciu zachował się Adam Waliczek, kierując piłkę obok bezradnego golkipera przeciwnika. Kiedy remis wydawał się prawdopodobny, w 90. minucie Waliczek podał w kierunku Dawida Prosińskiego, który wyszarpał dla swojego zespołu punktowego „maksa”.

Jakkolwiek Drzewiarz cel nadrzędny zrealizował, tak uwagę zwracają również potężne męczarnie faworyta. – Atakowaliśmy w zasadzie przez cały mecz, ale brakowało nam szczęścia. Na całe szczęście uniknęliśmy poważnej wpadki – podkreśla trener Kuder, który sam kilkukrotnie niepokoił linię obrony ze Studzienic, raz natomiast obił słupek.