Wszelkie obawy okazały się na wyrost, bo gospodarze nie podeszli do meczu z taką determinacją, jak we wspomnianym meczu w Wiśle. Dali się też zaskoczyć. W 25. minucie idealnie z rzutu wolnego przymierzył ponad murem Michał Motyka, z interwencją nie zdążył zasłonięty Bartłomiej Droździk. Bestwinianie przed pauzą z letargu otrząsnęli się na moment, ale wystarczył on, aby beniaminkowi prowadzenie odebrać. Gola z gatunku „last minute” zdobył Patryk Wentland, który piłkę uderzeniem z dystansu ulokował tuż przy słupku bramki Borów.

Fajerwerków kibice w Bestwinie po przerwie nie doczekali się. Miejscowi grę poprawili, lecz nie znajdywało to przełożenia na wynik. Zasługa w tym nie do przecenienia Rafała Prochownika. Golkiper gości parował strzały Artura Sawickiego z dalszej odległości, Szymona Święsa z rzutu wolnego oraz Wentlanda lewą nogą po „długim” słupku. W 79. minucie losu kolegów nie podzielił na szczęście dla LKS-u Przemysław Szczypka. Rezerwowy odnalazł się w dobrym czasie, gdy w polu karnym Borów powstało zamieszanie po rzucie wolnym. Trafienie z 4. metrów miało decydujące znaczenie dla ostatecznego rozstrzygnięcia, które uznać można za sprawiedliwe, choć ponownie beniaminek z Pietrzykowic na pochwały zasłużył. W szeregach ekipy z Bestwiny brakowało w sobotę lidera formacji ofensywnej Szymona Skęczka, nade wszystko jednak piłkarskiej jakości...

Protokół meczowy poniżej.