Mega katastrofa budowlana
W bardzo trudnym położeniu po ostatniej kolejce IV ligi znalazła się ekipa Wisły Ustronianki. Nie tyle z uwagi na sytuację w tabeli, co fatalne morale po klęsce w Pszczynie. Z tamtejszą Iskrą wiślanie przegrali aż 0:7.
Dopiero dziś, oczywiście nieprzypadkowo, o komentarz do wspomnianego wydarzenia poprosiliśmy trenera wiślan Mirosława Szymurę. – Pół żartem, pół serio dziękuję za to, że w sobotę zostałem potraktowany ze zrozumieniem i nie „kopano leżącego” – rozpoczyna szkoleniowiec beskidzkiego czwartoligowca. – Staram się analizować na spokojnie to, co stało się w Pszczynie. Można powiedzieć, że spadły na nas tego dnia wszystkie „plagi egipskie”. Słabe zawody rozegrało kilku piłkarzy. Dwa pierwsze gole były kuriozalne i obciążają konto naszego bramkarza. Później nasza gra zupełnie posypała się. To oczywiście nie czas i miejsce, by szukać usprawiedliwień. Nie można przy wyniku 0:2 poddawać się i „kłaść” na boisku. W przerwie próbowaliśmy się zmotywować, bo chcieliśmy wyjść „z twarzą” z tego meczu. W pierwszym kwadransie po wznowieniu gry nastąpiło trzęsienie ziemi, które mnie posadziło na ławce, a chłopcy gdyby mieli łopaty pewnie chętnie zakopaliby się pod ziemię. Przeciwnik momentami nas ośmieszał. To była klęska do kwadratu. Trudno mówić o wypadku przy pracy, a raczej o... mega katastrofie budowlanej, która bez echa pozostać nie może – tłumaczy na spokojnie trener Szymura.
Czy w najbliższej potyczce z rezerwami GKS-u Katowice zobaczymy inne oblicze 4. drużyny poprzedniego sezonu? – Po meczu z Iskrą oddałem się do dyspozycji zarządu. Rozmawialiśmy na temat naszej sytuacji z władzami klubu i drużyną. Motywacja jest duża. Nieskromnie powiem, że w ubiegłym sezonie byłem twórcą największego sukcesu wiślańskiej piłki, jakim było sensacyjne czwarte miejsce w lidze. Ale to już historia. Teraz podpisuję się jednakowo pod największym blamażem. Jestem przygotowany na każdą decyzję, ale wszyscy chcą bardzo zmazać plamę, bo wstyd po takim meczu jest ogromny. Mamy wsparcie kibiców i liczymy, że karta się odwróci. W to wierzymy. Musimy być zespołem i słowa zamienić w czyny boiskowe. To nasza jedyna szansa – dodaje szkoleniowiec piłkarzy Wisły Ustronianki, który najprawdopodobniej jednak poprowadzi zespół w sobotniej konfrontacji.