Drużyny zafundowały kibicom huśtawkę nastrojów w widowisku atrakcyjnym, bo okraszonym aż 7 golami. Minimalnie więcej do powiedzenia w kwestii zysków mieli piłkarze Orła. – Graliśmy na ciężkim terenie, ale nic nas nie zaskoczyło. Przygotowywaliśmy się pod to, że przeciwnik znakomicie egzekwuje stałe fragmenty gry, ale trudno jest przeciwstawić się tak rosłym zawodnikom. Nie ustrzegliśmy się błędów, bo straciliśmy gole właśnie ze stałych fragmentów. Tym bardziej chwała moim zawodnikom za to, że dobrze prowadzili grę i wykorzystali sytuacje bramkowe, dzięki którym punkty pojechały do Łękawicy – komentuje Marcin Osmałek, szkoleniowiec triumfującego Orła.
 


Gospodarze robili, co mogli, aby nawiązać równorzędną walkę i to się im udało, ale nie zdołali całkowicie zatrzymać rywala. – Mierzyliśmy się z bardzo wymagającym, mega ofensywnie nastawionym zespołem, w którym prym wiodą tacy doświadczeni zawodnicy, jak choćby Robert Mrózek, który zrobił różnicę w kluczowym momencie meczu. Chwała mojemu zespołowi za to, że przeciwstawił się dobrej grze gości charakterem i odpowiedział golami na ich poczynania. Szkoda, że nie zdołaliśmy zremisować, bo taki wynik najbardziej odpowiadałby temu, co działo się na boisku – ocenia trener Błyskawicy Krystian Papatanasiu.