SportoweBeskidy.pl: Kiedy rozmawialiśmy początkiem roku wiele było znaków zapytania odnośnie przyszłości zespołu z Pruchnej. Jak sytuacja przedstawia się w toku trwających przygotowań?

Michał Ćmich:
Całkiem nieźle. Jest sporo optymizmu i pozytywów. Co najważniejsze w moim przekonaniu, to ci piłkarze, których mam do dyspozycji chcą trenować i się rozwijać. Nie wiem czy to wpływ innych treningów, czy jakiś inny powód, ale zaangażowanie widać. Kilka jednostek już za nami, zaliczyliśmy również pierwsze sparingi.

SportoweBeskidy.pl: I jak w tych meczach kontrolnych wypadliście?

M.Ć.:
Na wstępie mierzyliśmy się ze Zrywem Bzie i przyznam, że bardzo się tego meczu obawiałem. Skupiliśmy się na defensywie, odpowiednim przesuwaniu, bo wiadomo, że każdą drużynę powinno się budować właśnie „od tyłu”. Widać, że szybko chłopcy łapią to nad czym pracujemy. Wygraliśmy 8:3, choć nie narzucaliśmy sobie żadnych konkretnych założeń w kwestii gry ofensywnej. W ten weekend z kolei pokonaliśmy 5:2 Żar Szeroka. Sparing też jak najbardziej „in plus”, wybiegany, choć przy ubytkach kadrowych – włącznie z zawodnikami, na których zamierzam opierać grę – nie wszystko pod względem taktycznym mogliśmy optymalnie zrealizować. Wyniki najistotniejsze nie są, ale zwycięstwa tak okazałe cieszą. Pracujemy w sparingach zwłaszcza nad tym, aby się zgrać. Jestem dobrej myśli.

 


 

SportoweBeskidy.pl: Wzmocnienia tej drużynie są potrzebne? Czy może „materiał ludzki” jest na ten moment wystarczający?

M.Ć.:
Drużynę mamy na pewno ciekawą, ale sprowadzenie 2-3 doświadczonych piłkarzy uważam za bardzo potrzebne. Trochę nas brakuje i właściwie w każdej formacji są jakieś luki do załatania. Wiosną będzie sporo meczów, a do tego praktycznie wszystkie bardzo istotne, więc nieco szersza kadra się przyda. Przyznam, że trochę uczę się piłki na tym amatorskim poziomie. Całe życie do gry w piłkę podchodziło się profesjonalnie, a trening i mecz były świętością. Dziś znacznie trudniej tego od młodzieży wymagać. Cóż, sporo się w tej materii zmieniło w porównaniu do iluś lat wstecz.

SportoweBeskidy.pl: Nowe twarze?

M.Ć.:
Liczę, że sporym wzmocnieniem będzie Maciej Kantyka. To rosły stoper z rocznika 2000, wywodzący się z MOSiR-u Jastrzębie, który może poprawić jakość zespołu w defensywie. Duży plus to powrót do Pruchnej Kamila Gabrysia. To zawodnik już z pewnym bagażem doświadczeń, potrafi z przodu piłkę przytrzymać i może okazać się liderem drużyny. Jestem poza tym po rozmowie z chłopakami, z którymi grałem kiedyś. Są jakieś wstępne deklaracje, aby pomóc w walce o utrzymanie.

SportoweBeskidy.pl: Zamykacie ligową tabelę po rundzie jesiennej z 5-punktową stratą do zespołu z Kończyc Małych. Wiosna może być chyba tylko lepsza – to słuszne podejście?

M.Ć.:
Rzeczywiście wydaje się, że gorzej być nie może, skoro w 13 meczach zdobywa się zaledwie 3 punkty. Cel nasz jest taki, aby się utrzymać i wszyscy w tym kierunku działamy, włącznie z działaczami poświęcającymi społecznie swój wolny czas w funkcjonowanie klubu na co dzień. A jeśli sami zawodnicy uwierzą, że są w stanie znów wygrywać, to powinno być dobrze. Część z tych chłopaków poradziłaby sobie w mojej opinii nawet w wyższej lidze. Będę tłukł im do głowy, że mogą się dalej tu rozwijać, a papiery na granie w przyszłości mają. Ważne, aby mieli taką świadomość.