SportoweBeskidy.pl: Andrea Bucciol, były trener reprezentacji Polski i Rekordu powiedział kilka lat temu o tobie: "Moim zdaniem może grać na wysokim poziomie w lidze włoskiej lub hiszpańskiej". Ty nieśmiało zawsze podchodziłeś do takich opinii, ale teraz chyba można śmiało powiedzieć, że spełniło się jedno z twoich marzeń? 
Michał Kałuża:
Dokładnie można tak śmiało powiedzieć, że spełniło się jedno z moich marzeń w ostatnim czasie. Cieszę się niezmiernie, gdyż moim zdaniem nie da się znaleźć w lepszej lidze na świecie. Trafiłem tutaj, myślę w fajnym wieku, ponieważ jeszcze, mam nadzieję, długa kariera przede mną. Jestem również gotowy na kolejną lekcję i naukę. 
 
SportoweBeskidy.pl: Jak wyglądały kulisy twojego transferu do hiszpańskiego Pescados Ruben Burela? Długo zastanawiałeś się nad ofertą z tego klubu? 
M.K.:
 Wszystko wydarzyło się bardzo szybko i można powiedzieć, że w biegu, ponieważ bardziej przygotowywałem się do prywatnych wakacji niż podjęcia decyzji na temat zmiany klubu. Z punktu sportowego nie była to trudna decyzja, natomiast dużo ciężej było się rozstać z rodziną i znajomymi. Wszystko wydarzyło się w ekspresowym tempie, ale jestem przekonany, że była to dobra decyzja. Czemu miałbym nie spełnić swojego marzenia, skoro pojawiła się taka okazja?
 
SportoweBeskidy.pl: Do beniaminka hiszpańskiej ekstraklasy w futsalu trafiłeś na zasadzie rocznego wypożyczenia. Przezorny zawsze ubezpieczony? 
M.K.: Niekoniecznie. Taka była wola obu klubów i ja też przystałem na takie warunki. Jest to dla mnie coś nowego, życie samemu, po za granicami kraju. Ten rok będzie pewnego rodzaju testem. Czas pokaże, co wydarzy się za rok, ale zrobię wszystko żeby zaaklimatyzować się na dłużej w Hiszpanii i tutaj rozwijać swoją karierę.
 
SportoweBeskidy.pl: Jak przebiega okres adaptacji, no i oczywiście jak idzie ci nauka języka hiszpańskiego? W Szkole Mistrzostwa Sportowego Rekordu pilnie uczyłeś się, ale… niemieckiego. 
M.K.:  To prawda, z językiem hiszpańskim do tej pory nie miałem za wiele wspólnego, także jest to dla mnie coś nowego, ale jestem otwarty na naukę. Na razie głównie posługuję się językiem angielskim, ale z każdym dniem łapie nowe słówka czy zwroty, a szczególnie te najbardziej potrzebne na boisku. Jak wiemy, komunikacja jest bardzo ważna. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy będę już "śmigać" z językiem hiszpańskim.
 
SportoweBeskidy.pl: Rozpocząłeś okres przygotowawczy do nowego sezonu. Jakie różnice już zdążyły ci się rzucić w oczy pomiędzy futsalem w Polsce a w Hiszpanii? 
M.K.: Na pewno są to tempo gry i kultura gry. Gra w Polsce jest dużo bardziej fizyczna i przewidywalna. Różnicę można też zauważyć w rozpisce okresu przygotowawczego. Praktycznie każdy dzień to dwa treningi, zakończone sparingiem w weekend. I tak przez prawie dwa miesiące pracy. W Rekordzie również sumiennie podchodzimy do okresu przed sezonem, jednak nie były to tak duże obciążenia i ilości godzin spędzonych na hali. Krótko mówiąc, futsal jest tutaj profesjonalną dyscypliną, nawet w tak małym miasteczku, jakim jest Burela. 
 
SportoweBeskidy.pl: Weselej jest w szatni Rekordu czy CD Burela FS?
M.K.
: Na ten moment odpowiedź brzmi - Rekord, ale pewnie dlatego że więcej żartów rozumiałem (śmiech). Ale na atmosferę w Bureli nie mogę narzekać, szczególnie na pomoc ze strony drużyny czy sztabu, bo na taką zawsze mogę liczyć w każdej sytuacji. Mamy zgraną grupę, która ma jakiś określony cel na nadchodzący sezon. 
 
SportoweBeskidy.pl: Wystąpiłeś już w pierwszym sparingu w trakcie pretemporady. Jakie zebrałeś recenzje? 
M.K.: Ciężko powiedzieć. Było to pierwsze przetarcie, graliśmy w dość nietypowym formacie i byliśmy po ciężkim tygodniu pracy. Nie udało mi się zachować czystego konta, ale fajnie było w końcu zmierzyć się z kimś innym i przetestować warianty ćwiczone na treningach. W nadchodzący weekend czeka nas prawdziwy test-mecz, ponieważ zmierzymy się z Interem Movistar na ich terenie. 
 
SportoweBeskidy.pl: Twoim konkurentem do miejsca w bramce Bureli jest doświadczony Edu. Będzie to rywalizacja podobna do tej jak z Bartłomiejem Nawratem? 
M.K.: Myślę, że będzie podobnie. Jednak miejsce w bramce jest jedno i trener musi na kogoś postawić. Ale po pierwszych dniach zauważyłem, że tak jak w przypadku z Bartkiem będzie to rywalizacja na zdrowych zasadach. Edu jest bardzo doświadczony i zasłużony w Bureli. Wiem, iż będę mógł liczyć na jego pomoc, a być może nauczę się czegoś nowego, co pomoże mi być lepszym.
 
SportoweBeskidy.pl: Twoje oraz Bureli cele na nadchodzący sezon? 
M.K.: Moje cele to głównie aklimatyzacja w kraju, a przede wszystkim w lidze. Chciałbym oczywiście zagrać jak najwięcej minut na boisku, ale to wiąże się z dobrymi treningami i kolejnymi występami w sparingach, a później w lidze. Krótko mówiąc, chcę zagrać jak najwięcej się da. O celach drużynowych na razie nie wspominano. Będziemy beniaminkiem i do każdego meczu musimy podejść jak do najważniejszego, Myślę, że wtedy uzyskamy satysfakcjonujący wynik w lidze.