Marcin Gołąb i Adrian Miroski to piłkarze, którzy klub z Bestwiny zdecydowali się opuścić. I choć to ważne ogniwa dotyczące zabezpieczenia „tyłów”, to potrzeb bicia na alarm nie ma. – Został trzon drużyny i z tego jestem bardzo zadowolony. Zarówno na treningach, jak i w sparingach nie mamy problemów ilościowych, a kadra oscylująca wokół 18-20 piłkarzy to mimo wszystko komfort na tym poziomie rozgrywkowym – oznajmia Dawid Szewczuk, który zimą objął trenerskie stery w Bestwinie, opuszczając reprezentanta oświęcimskiej A-klasy Puls Broszkowice.

Wraz ze szkoleniowcem na dołączenie do LKS-u zdecydowało się kilku zawodników. Przemysław Zygmunt z Górnika Brzeszcze oraz Rafał Nalepa z Soły Łęki to stoperzy, którzy mają przyczynić się do poprawy gry drużyny w defensywie. Rywalizację między słupkami ożywić ma obecność Bartosza Kulety, który wcześniej bronił barw Zaborzanki Zaborze. Nowy trener LKS-u zabiegał także usilnie o to, aby w Bestwinie zakotwiczył Mateusz Pietraszewski, którego doskonale zna choćby z ostatniego miejsca pracy – Pulsu Broszkowice. To zawodnik o inklinacjach ofensywnych, wychowanek Solavii Grojec, który w piłkarskim CV ma również Unię Oświęcim w wieku młodzieżowym czy Hejnała Kęty.

Za tyleż spektakularny, co i niespodziewany określić należy powrót na „stare śmieci” Szymona Skęczka, który swego czasu – przed przenosinami do Rotuza Bronów – stanowił bardzo ważne ogniwo bestwińskiej drużyny.

W Bestwinie liczą, że nadchodząca runda wiosenna będzie lepsza pod względem punktowych zdobyczy w lidze okręgowej. Myślenie bardziej perspektywiczne to z kolei koncepcja stawiania na młodych zawodników. – Chcemy włączać do składu najzdolniejszą młodzież, która aspiruje do gry na poziomie seniorskim. Jest to z całą pewnością jedno z ważniejszych założeń – zauważa Szewczuk, który może pochwalić się sporym doświadczeniem w pracy z grupami młodzieżowymi w różnych klubach.