SportoweBeskidy.pl: Jak trener zareagował na informacje o degradacji bialskiej Stali do “okręgówki”?
Mirosław Szymura: Powiem szczerze, że byłem dość blisko tego wszystkiego co się działo. Przyjaźnię się z osobami, które są związane z BKS-em i wiedziałem, że ten klub walczy o życie. Do końca próbowano coś zdziałać, ale niestety – nie udało się. Na pewno to była przykra informacja do przyjęcia, aczkolwiek stało się. 

SportoweBeskidy.pl: Ile czasu później otrzymał propozycję pracy?
M.Sz.: W środę pojawiła się oficjalna informacja o wycofaniu BKS-u z III ligi, a dzień później byłem już w kontakcie z dyrektorem sportowym i udało się znaleźć porozumienie. 

SporotoweBeskidy.pl: Mało który trener podjąłby się takiego zadania...
M.Sz.: BKS-owi się nie odmawia. Nie miałem wątpliwości, to klub z którego się wywodzę. Przechodziłem przez wszystkie szczeble młodzieżówki aż do seniorów, choć nigdy nie byłem wielkim piłkarzem i na pewno nie zapiszę się do annałów bialskiej Stali jako wybitny bramkarz. Nie uważam się za trenera z ogromnymi osiągnięciami, lecz jakieś rozeznanie mam. Miałem okazję pracować w różnych klubach i myślę, że to może zaprocentować. 

SportoweBeskidy.pl: : Nie miał trener w przeszłości takiej sytuacji, że musiał budować coś zupełnie od nowa. Jakiś niepokój w głębi jest?
M.Sz.:
Z pewnością jest to precedens, że drużyna z dniem 30 czerwca przestała istnieć. Nie było ani jednego zawodnika. Podjąłem się jednak misji zbudowania tej drużny i muszę przyznać, że po kilku dniach jestem mocno podbudowany tym, że jest spora liczba ludzi, dla których ten klub jest bardzo ważny i nie trzeba ich specjalnie przekonywać, aby tu grali. BKS wciąż jest ogromną wartością oraz klubem z ogromnymi wartościami. To pokazało, że warto spróbować. 

SportoweBeskidy.pl: Jakiego zespołu BKS-u możemy się spodziewać w nadchodzącym sezonie? Czy to będzie walka o awans, czy o utrzymanie? 
M.Sz.:
Nie będę kłamać, sam do końca nie wiem. To będzie zespół, do którego trzeba będzie mieć cierpliwość. Liczę tu na wsparcie zarządu oraz kibiców. Ta drużyna będzie potrzebować trochę czasu, aby się zrozumieć. Na papierze może to być mocny skład, bo myślę, że uda nam się ściągnąć piłkarzy, którzy są obyci z tą oraz IV ligą. Życzyłbym sobie jednak, aby BKS był drużyną walczącą. Gra w tym klubie zobowiązuje. Miejsce BKS-u nie jest w "okręgówce", lecz trzeba to przyjąć na klatę. To nie pierwszy raz w historii. W sezonie 2004/2005 bialska Stal również grała na poziomie ligi okręgowej, a potem małymi kroczkami udało się zrobić duży postęp. 
 
SportoweBeskidy.pl: Za niedługo 100-lecie istnienia klubu. Czy BKS ma jeszcze szansę powrócić do swych lat świetności? 
M.Sz.: Bardzo bym sobie tego życzył, ale tak jak już wspomniałem, musimy do tego dojść małymi kroczkami. Wpierw chcemy zbudować drużynę, która godnie będzie reprezentować BKS na tym szczeblu "okręgówki", a co będzie później czas pokażę.