Mecz przybrał scenariusz, jakiego wszem i wobec się spodziewano. Goście operowali piłką, częściej przebywali w obrębie bramki przeciwnika i czyhali na pomyłkę beniaminka. Ten z kolei schowany za podwójną gardą marzył o skontrowaniu faworyta. Swój plan przed przerwą lepiej zrealizowali ustronianie, ale musieli czekać na fetowanie goli do ostatnich minut tej części gry. W 39. minucie Damian Ścibor dograł do Mateusza Braka, który precyzyjnie przymierzył wolejem. Sam koniec zaakcentował w pełni sprawiedliwie Michał Pietraczyk. Skuteczny napastnik doszedł do piłki wybitej po kornerze, uciekł z nią do boku i pięknym strzałem po tzw. długim rogu zmusił do kapitulacji Damiana Górnego.

– Kuźnia prowadziła zasłużenie, my nie byliśmy w stanie rywalowi zagrozić – przyznał obiektywnie Sebastian Gruszfeld, szkoleniowiec GLKS-u, którego podopieczni odważniej zagrali po zmianie połów. Poskutkowało to okazjami bramkowymi, ale z obu stron...

W 60. minucie gospodarze mogli nawiązać kontakt, ale w sytuacji sam na sam z Patrykiem Kierlinem źle zachował się Rafał Haczek, którego w ostateczności powstrzymali obrońcy Kuźni. Jeszcze więcej działo się pod bramką GLKS-u. Dwie doskonałe szanse miał Adrian Sikora. Główkując po centrze Tomasza Zaręby nie trafił czysto w piłkę, za moment nie zdążył do dogrania swojego brata. „Pudło” z najbliższej odległości zaliczył także Łukasz Błasiak, ale bodaj najdogodniejszej okazji na gola zamienić nie potrafił Pietraczyk. Zmarnowane szanse na liderze „okręgówki” zemściły się w 78. minucie, kiedy nieco z przypadku po rzucie rożnym futbolówkę w siatce ulokował Patryk Wrzeszcz. Niepokój w szeregach faworyta trwała kilkadziesiąt sekund. Już w 82. minucie A.Sikora ostudził zapędy miejscowych, korzystając z akcji wyprowadzonej przechwytem Roberta Madzi i asystą Ścibora. Znacznie tym samym Kuźnia ogrywając pewnie beniaminka przybliżyła się do mistrzostwa.

Protokół meczowy poniżej.